Wojciech Wilk, wojewoda lubelski przekazał najświeższe informacje dotyczące sytuacji związanej z falą upałów. Wody i energii elektrycznej mieszkańcom Lubelszczyzny nie zabraknie.
Wojewoda najpierw odniósł się do kwestii dostaw energii elektrycznej. Poruszył kwestię strat w rolnictwie oraz problem związany z niskim stanem wód w rzekach na Lubelszczyźnie.
- Chciałbym jednoznacznie powiedzieć, że na chwilę obecną nie ma najmniejszego zagrożenia, aby odbiorcy indywidualni podlegali jakimkolwiek ograniczeniom w dostawie prądu. Mamy 20. stopień zasilania. Ostatni raz miało to miejsce w latach 80-tych ubiegłego wieku. W sytuacji takiego ograniczenia podejmowane są pewne procedury. A więc nie ma przerw w dostawie energii, ale ograniczenia. Nie dotyczą one odbiorców indywidualnych, szpitali, portów lotniczych, międzynarodowych węzłów kolejowych, mediów publicznych i wojska – powiedział wojewoda.
- Inne podmioty, zwłaszcza zakłady przemysłowe, są zobowiązane do zmniejszenia zużycia energii. Jest to zagwarantowane w umowach, nie jest to zaskoczeniem. W chwili obecnej na terenie działalności oddziału lubelskiego Polskiej Grupy Energetycznej takim ograniczeniom podlega 158 odbiorców. Jeśli zapotrzebowanie dobowe jakiegoś zakładu jest na poziomie 480 megawatów, to ograniczenie dla tych 158 podmiotów wynosi ok. 129 megawatów. Z tym, że nie można powiedzieć, że to ograniczenie obowiązuje cały czas, bo chociażby wczoraj w nocy mieliśmy znów ten zwykły 11. stopień zasilania. Obecnie mamy 19. stopień zasilania – relacjonował W. Wilk.
- Sytuacja nie jest łatwa. Nie jest ona jednak spowodowana niewłaściwym działaniem sieci, ale wynika z faktu, z elektrownie są chłodzone wodą. Jednak przy niskim stanie wód nie są w stanie wytworzyć tyle energii ile byśmy oczekiwali. Wczoraj mieliśmy wideo-konferencję z panią premier i służbami odpowiedzialnymi za monitorowanie i działanie w tym zakresie. Chciałbym zatem wszystkich państwa uspokoić, bo nie ma na dzień dzisiejszy niebezpieczeństwa. Sytuacja jest trudna i musimy ją na bieżąco monitorować – dodał wojewoda.
W województwie lubelskim nie ogłoszono jeszcze stanu suszy. Ale wszystko wskazuje na to, że stan suszy zostanie ogłoszony w najbliższy czwartek.
- Jeśli chodzi o straty w uprawach, to w zbiorach rzepaków i zbóż nie powinno być większych strat. Natomiast jeśli chodzi o buraki cukrowe, warzywa, krzewy jagodowe – to straty mogą być większe. Prognozy nie są optymistyczne, mówi się nawet o 10 dniach upałów, co może spowodować większe straty – kontynuował.
Kolejnym problemem poruszonym przez wojewodę była susza w lesie. – Na terenie Lubelszczyzny nie ma bezwzględnego zakazu wstępu do lasu. Aby zakaz był wprowadzony wilgotność ściółki musi spać poniżej 10 proc. Codziennie wilgotność jest monitorowana. Jednak przy takim zagrożeniu pożarowym nie powinno się wchodzić do lasu, bo jest to niebezpieczne – dodał.
Wojewoda odniósł się także do spekulacji na temat ewentualnego braku wody pitnej. – Nie ma takiej sytuacji by gdzieś na terenie naszego województwa brakowało wody. Jeśli wójtowie i burmistrzowie zalecają oszczędność wody – to dotyczy to podlewania upraw i ogródków – podkreślił Wilk.
Niski stan wód w rzekach na Lubelszczyźnie jest niepokojąco niski. Na Wiśle nie wolno używać żadnych urządzeń pływających. Tak samo niski stan wody jest na Bugu i Wieprzu. Zdaniem specjalistów, aby stan w rzekach się wyrównał, deszcz powinien padać regularnie przez dwa tygodnie.
Wojewoda zapewnił, że przypomni po raz kolejny prezydentom miast, burmistrzom i wójtom, aby poprzez podległe sobie jednostki przypominali o zachowaniu względów bezpieczeństwa w czasie upałów oraz o monitorowanie sytuacji osób samotnych i starszych.