Szli cały dzień, by dotrzeć do Wąwolnicy. Każdy liczy na wysłuchanie próśb, bo tego dnia Matka Boża Kębelska jest szczególnie hojna.
Pani Anna szła w intencji syna, który kończy w tym roku studia i będzie szukał pracy. - Pomyślałam, że skoro w Wąwolnicy jest tyle cudów i to takich bardzo dużych, jak uzdrowienia czy uproszenie dzieci dla bezdzietnych małżeństw, to dlaczego nie miałoby być jeszcze jednego cudu, może mniejszego, może nie tak spektakularnego, ale jakże potrzebnego naszej rodzinie - mówi.
Każdy z pątników miał jakąś intencję i choć pogoda od rana była niepewna, tysiące ludzi z różnych parafii w archidiecezji ruszyły w drogę do Matki Bożej Kębelskiej. Po całym dniu marszu dotarli do Wąwolnicy, by choć krótką chwilę pomodlić się przed cudowną figurą Maryi.
- Jestem na takiej pielgrzymce pierwszy raz. Dowiedziałam się ostatnio, że była próba włamania do sanktuarium, ale Matka Boża nie pozwoliła się ukraść. Pomyślałam, że to kolejny znak potwierdzający niezwykłość tego miejsca. Poszłam może bardziej z ciekawości niż z innych powodów, ale gdy na miejscu zobaczyłam ogromną kolejkę ludzi stojących, by choć na chwilę wejść do kaplicy z cudowną figurą, poczułam się wzruszona. Stojąc w tym ogonku, miałam wrażenie, że jestem u Matki, że wszystkie problemy w moim życiu jakoś się rozwiążą, bo Ona mi pomoże - przyznaje pani Małgorzata.
Wielu pielgrzymów, by dotrzeć do Wąwolnicy, musiało pokonać samych siebie. - Wydaje się, że jednodniowa pielgrzymka to "pikuś", ale jeśli ma się do pokonania 30 czy 40 km jednego dnia, to dla piechurów bez przygotowania prawdziwe wyzwanie. Nogi odmawiają posłuszeństwa, zmęczenie odbiera siły. Jednak, jeśli ofiaruje się to Matce Bożej, można dać radę. Ja jestem przykładem. Nogi całe w pęcherzach, opuchnięte jak baloniki, a jednak jestem na miejscu. Wszystko dla Matki Bożej - mówi pani Jolanta.
Uroczystości odpustowe w Wąwolnicy to największe święto w okolicy. Tysiące pielgrzymów, zablokowane uliczki, ścisk. Nikt jednak nie narzeka. Miejscowi chętnie pomagają przyjezdnym, bo zazwyczaj ten, kto przyjeżdża do Matki Bożej, to dobry człowiek - uważają.