Jest obywatelem świata, skoncentrowany na rodzinie, oczytany i wrażliwy na kwestie społeczne. O hodowli krów i produkcji mleka wie praktycznie wszystko. Zatrudnia ponad czterdzieści osób, a zapytany o to, gdzie najlepiej prowadzić biznes, odpowiada krótko: - w Polsce.
Na centralnym, rozległym placu gospodarstwa, w pełnym słońcu wita mnie szerokim uśmiechem gospodarz. Po chwili przeprasza i odbiera telefon. Płynnie rozmawia po włosku kilka minut i znów opowiada z pasją o swojej pracy. Proponuje obchód gospodarstwa, uprzedza, że zajmie to około godziny.
Po pewnym czasie znów dzwoni telefon pana Rafała, tym razem rozmówca jest anglojęzyczny. Przedsiębiorca bez kłopotu rozmawia również w języku angielskim. Uświadomiłem sobie, że hodowla krów odbywa się tu na poziomie europejskim. A w zasadzie na poziomie światowym.
Rafał Stachura, doktor medycyny weterynaryjnej i absolwent Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie - od samego początku studiów rozwijał kontakty zagraniczne.
Praktykę studencką zdobył w Kanadzie, studiował również w Padwie we Włoszech. Do tej pory odwiedził ponad czterdzieści krajów na całym świecie. Do gospodarstwa w Kulczynie Kolonii zaprasza specjalistów z różnych miejsc globu – by się od nich uczyć i wprowadzać najnowsze rozwiązania technologiczne.
Jest obywatelem świata, skoncentrowany na rodzinie, oczytany i wrażliwy na kwestie duchowe i społeczne. O hodowli krów i produkcji mleka wie praktycznie wszystko. Zatrudnia ponad czterdzieści osób, a zapytany o to, gdzie najlepiej prowadzić biznes odpowiada krótko: - w Polsce. Obecnie pełni również funkcję społeczną, jest prezesem Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
Gospodarstwo „agromarina” w Kulczynie Kolonii, miejscowości leżącej między Łęczną a Włodawą, powstało na bazie dawnego PGR w 2001 r. – W dawnym PGR było 60 krów w doju. Bardzo szybko, bo w przeciągu dwóch lat doiliśmy już 400 krów. Wybraliśmy to gospodarstwo bo był tu zalążek, od którego można było zacząć. Przywieźliśmy krowy, a osoby, które tu wcześniej pracowały miały odpowiednią wiedzę i praktykę. Sukcesywnie rozwijaliśmy gospodarstwo. Na dzień dzisiejszy produkuje się tu 22 tys. litrów mleka dziennie od 750 krów – mówi Rafał Stachura.
Wszystkich sztuk w gospodarstwie, łącznie z cielakami jest 1.5 tys. Całe gospodarstwo liczy 1.5 tys. ha. Celem przedsiębiorcy jest produkcja mleka na poziomie 28 tys. litrów dziennie.
Podstawę produkcyjna gospodarstwa stanowi 1.5 tys. krów ks. Rafał Pastwa /Foto Gość W Polsce produkowanych jest ok. 10 mln ton mleka rocznie. Konsumpcja jest na poziomie 7 mln ton. W związku z tym 30 % mleka nasz kraj musi wyeksportować w postaci różnych produktów. – Z pewnością embargo rosyjskie utrudniło naszą pracę. Do czasu nałożenia embarga ok. 10% naszego mleka w postaci serów była wysyłana do tego kraju – tłumaczy.
Zdaniem przedsiębiorcy także zniesienie w tym roku kwot mlecznych nie stanowi ułatwienia dla producentów mleka. Kwoty mleczne stanowiły jego zdaniem pewną równowagę dla zakładów przetwórczych w Europie, nie tylko produkcyjną ale i mentalną.
- Prywatni przetwórcy chcieli zaistnieć na rynkach światowych. Ten rynek jest bardzo chłonny, ale oferuje niższe ceny mleka niż w Europie. Spowodowane jest to tym, że my mamy o wiele większe obostrzenia przy produkcji. Musimy szanować środowisko naturalne, musimy produkować w odpowiednich, higienicznych warunkach. Poza Europą już tak to nie wygląda. Rynek światowy ma niższe ceny mleka, w związku z tym ceny naszego spadły nawet o 30 % - wyjaśnia.
Cena mleka jaką otrzymuje producent jest zależna od negocjacji spółdzielni mleczarskiej z sieciami handlowymi. Na dzień dzisiejszy średnia cena tego produktu za litr kształtuje się na poziomie od 1,15 zł do 1, 35 zł. Jeszcze rok temu, kiedy nie było embarga rosyjskiego i gdy obowiązywały kwoty mleczne cena wahała się w granicach od 1,45 zł do 1,65 zł.
Producent mleka z Kulczyna Kolonii podkreśla, że w kwestiach rolniczych więcej ma do powiedzenia administracja aniżeli sam rolnik. – Nie znam w naszym parlamencie, ani w parlamencie europejskim kogoś, kto wywodzi się bezpośrednio z tej gałęzi rolnictwa. Kiedyś tylko sama Lubelszczyzna miała trzech posłów zajmujących się mleczarstwem. Dzisiaj nas się słucha wtedy, gdy jest klęska, a wcześniej niestety nie – komentuje. Jego zdaniem rolnictwo stanowi główną siłę napędową naszej gospodarki, a rolnik jest najważniejszym jej ogniwem.
Mleko z gospodarstwa nowoczesnego przedsiębiorcy trafia do lubelskich mleczarni, a potem na nasze stoły w postaci serów, kefirów i jogurtów. Polacy spożywają coraz więcej produktów mlecznych, jednak nadal wolą mięso.
Obszerny artykuł - na temat gospodarstwa pana Rafała Stachury, sytuacji w mleczarstwie, sposobach rozwijania biznesu oraz o tym dlaczego rolnictwo jest najważniejszą gałęzią polskiej gospodarki – już niebawem w papierowym wydaniu Lubelskiego „Gościa Niedzielnego”.