Nowy numer 22/2023 Archiwum

Będą czytać podniebieniem

By miasto tętniło życiem, czuwa z nieba charyzmatyczny społecznik ks. Antoni Kwiatkowski. Nad rozwojem duchowym pieczę, także z nieba, sprawuje ks. Dominik Maj.

Wjeden z targowych wtorków 1907, a może 1908 r. w Bychawie przez tłum przekupek, pośród konnych furmanek i pieszych przeciskał się ksiądz w sutannie z tacą w ręku. Uważnie oko mogło dostrzec ślady licznych przetarć i reperacji na sfatygowanej szacie duchownej. Był proboszczem miejscowej parafii św. Jana Chrzciciela. Korzystając z wtorkowej frekwencji, zbierał co łaska, jednak nie na potrzeby kościoła czy parafii, którą objął w 1900 r. Chodziło o budowę szpitala w Bychawie. – To był niezwykły człowiek – opowiada dziś obecny proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela ks. Andrzej Kuś. – Wybudował szpital, szkołę, bank. Choć na początku wielu ludziom jego pomysły wydawały się niewykonalne, szybko zdobywał sojuszników. Do dziś w bychawskim parku stoi pomnik, którzy wdzięczni mieszkańcy postawili swojemu „ojcu”. Do dziś także działają bank oraz szkoła, a na plebanii, którą wybudował w 1902 r., funkcjonuje dom opieki prowadzony przez siostry albertynki.

Proboszczowie wśród Ewangelistów

– Moi parafianie mają jeszcze jednego orędownika w niebie – podkreśla ks. Andrzej. – Do 1976 pracował tu ks. Dominik Maj. Wiele wycierpiał w okresie komunistycznym. Wierni uważają go za świętego i jeśli mają jakieś problemy, to właśnie przez jego wstawiennictwo proszą o potrzebne łaski – opowiada proboszcz. Że byli proboszczowie mają dla bychawian wielkie znaczenie, może świadczyć fakt umieszczenia ich podobizn w kościelnych witrażach – Mamy sześć małych, okrągłych witraży. Cztery z nich przedstawiają podobizny ewangelistów, natomiast na pozostałych dwóch znajdują się ks. Kwiatkowski oraz ks. Maj – wyjaśnia proboszcz. – Wierzę, że oni są już świętymi, choć oficjalnie Kościół tego nie ogłosił – dodaje. Tuż obok położonego na wzgórzu XII-wiecznego kościoła znajduje się dom prowadzony przez siostry albertynki. Mieszka w nim 14 kobiet, głównie starszych, które nie mają nikogo bliskiego i potrzebują opieki. – Staramy się zapewnić im jak najlepsze warunki – mówi przełożona albertynek siostra Izabela, z zawodu pielęgniarka. – Takie domy dziś to prawdziwe perełki, bo ludzie znajdują tu nie tylko opiekę, ale też przyjaźń – zauważa. Siostra Izabela, która w Bychawie pracuje od czterech lat, wiele wysiłku włożyła, by dom przystosować do obowiązujących standardów i by, choć niedotowany przez państwo, był miejscem na jak najwyższym poziomie.

Czytają i jedzą

Sprzed wejścia do kościoła rozpościera się widok na park. Spacerują tu przedszkolaki, odpoczywają emeryci, spotyka się młodzież. Kawałek dalej znajduje się Bychawskie Centrum Kultury, a w nim biblioteka, której szefuje najlepsza bibliotekarka w województwie lubelskim. Barbara Cywińska tytuł Bibliotekarza Roku 2014 otrzymała w czerwcu. – Praca bibliotekarza kojarzy się wszystkim z przekładaniem i układaniem książek – mówi. – Ja staram się nie skupiać tylko na tych zajęciach – dodaje. W 2007 r. pani Barbara wymyśliła niezwykły konkurs, którego dziś uczestnikami są już nie tylko bychawianie, ale ludzie z całej Polski. – Kiedyś jedna ze stałych czytelniczek, oddając książki Petera Mayla o słonecznej Prowansji, powiedziała, że choć bardzo jej się podobały, to nigdy już niczego podobnego nie chce czytać. Ciągle musiała wstawać do lodówki – śmieje się pani Barbara. – Bardzo lubię gotować, jeść i oczywiście czytać, więc wpadłam na pomysł, by połączyć te pasje. Tak powstał konkurs, który na początku polegał jedynie na zgłaszaniu potraw znalezionych w jakichś książkach. Później pani dyrektor wymyśliła, że fajnie byłoby te zwycięskie dania przyrządzić i wspólnie zjeść.

„Molowe” przepisy

Dziś receptury znalezione w książkach przysyłają dwa razy do roku czytelnicy z całej Polski. Do konkursu „Danie dla mola” przystąpić może każdy, kto lubi czytać książki i bez trudu odnajduje się w kuchni. Zadanie konkursowe polega na odnalezieniu w dowolnej książce z literatury pięknej opisu przygotowywania lub serwowania najróżniejszych potraw czy delektowania się nimi. Można też napisać własne opowiadanie, wiersz czy bajkę, w których znajdzie się opis jakiegoś dania. – Mamy stałego czytelnika, pana Wiesława, rodowitego bychawianina, który jakiś czas temu zwyciężył w edycji zatytułowanej „Napój dla mola” – wspomina Barbara Cywińska. – Wyprodukował eliksir owocowy z wiśni, czarnej porzeczki i maliny. Nazwał to „molówka”. By mógł wziąć udział w konkursie, jego napój musiał mieć swój literacki odpowiednik. Jedna z naszych czytelniczek, która ma zacięcie literackie, gdy popróbowała tego napoju, napisała poemat o molowej nalewce. Dziś „molówka” to typowy produkt bychawski. Choć nieopatentowany, to jednak w specjalnej buteleczce z nalepką i zawsze z dołączonym poematem. Każdy, kto chciałby wziąć udział w aktualnie trwającym molowym konkursie, może jeszcze do 20 września zgłaszać swoje propozycje. Informacje dotyczące konkursu znajdują się na stronie www.biblioteka.bychawa.pl.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast