Choć koni już raczej nie podkuwają, to cały czas kują świeczniki, balustrady i ogrodzenia. Są jednak też tacy, którzy nad tradycyjne wyroby kowalskie przekładają te bardziej nietypowe, jak choćby zbroje rycerskie czy białą broń.
Do grona tych ostatnich bez wątpienia należy kowal z podlubelskiej Dąbrowicy Tomasz Gomoła, który jak mówi od zawsze najbardziej lubił wykuwać miecze.
Swoją pasję kowalstwa połączył z ulubionym sportem jakim są dla niego sztuki walki. Tak narodził się kowal - rycerz, który wraz z czterdziestoosobową drużyną z całej Polski, zdobył w tym roku tytuł mistrza świata w rycerskich zmaganiach.
Jak mówią historycy od kilku lat ruch rycerski w Polsce jest coraz bardziej profesjonalny i nie są to już tylko inscenizowane pojedynki czy bitwy, ale właśnie sportowe starcia.
Mamy najlepszą drużynę na świecie, w której znajdują się m.in tacy jak Tomasz Gomoła, którzy swoje zbroje wykuwają sami. Gomoła przekonuje, że mamy także najlepszy osprzęt. - Nie byłem nigdy połamany, a przecież zdarza się, że co chwilę z pola schodzi ktoś połamany i to wcale nie dlatego, że się źle bije, ale dlatego, że ma kiepski sprzęt - wyjaśnia. - Sędziowie nie są w stanie sprawdzić czy zbroja jest wykonana ze stali hartowanej czy nie. Nie ma jeszcze wprowadzonych certyfikatów sprzętu rycerskiego. Mogą jedynie sprawdzić magnesami czy wszędzie jest stal, czy kręgosłup i kark są dobrze zasłonięte, czy jest suspensor. Nie są w stanie jednak sprawdzić, czy zbroja nie została przypadkiem zrobiona w domu ze starej pralki.
Na miecze oraz zbroje wykonywane przez kowali rycerzy, zapotrzebowanie ciągle rośnie. - Jest nas bardzo dużo, nawet dziesiątki tysięcy na całym świecie, a kowale z Polski kują najlepsze zbroje - informuje Tomasz Gomoła - Gdy wyjeżdżamy na mistrzostwa świata, na które przyjeżdżają rycerze z 34 krajów i my tam zdobywamy mistrzostwo, to w tym momencie nasze zbroje na nas są najbardziej wiarygodne a co za tym idzie kowale z Polski najbardziej rozchwytywani.
Tomasz Gomoła swoich kolegów kowali i zarazem rycerzy, postanowił zaprosić do Lublina na pierwszy zjazd kowali. Wszyscy razem mieli za zadanie pokazać nie tylko jak wygląda praca kowala ale przede wszystkim jak walczą kowale rycerze. W zbrojach ważących przeszło 30 kg. kilku zapaleńców stoczyło bitwy na scenie przed dąbrowicką kuźnią. To pierwsze takie wydarzenie, ale Gomoła już zapowiada kolejne edycje. - Chciałbym by takie spotkania stały się imprezą cykliczną. W przyszłym roku przyjedzie na pewno więcej rycerzy - przekonuje.
Więcej o kowalu rycerzu już wkrótce w papierowym wydaniu GN.