Gdy pracował na misji w Zambii, jego niedziela zaczynała się w piątek, a kończyła w poniedziałek. Uczył katechizmu i przygotowywał do chrztu mieszkańców, wśród których dominowała poligamia. Wycieńczony z powodu niedożywienia i malarii nie tracił ducha.
Ksiądz kanonik Marian Flis zmarł 12 października w centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej im. św. Jana z Dukli. Zmagał się z choroba nowotworową.
Miał 72 lata. Pracował w wielu parafiach archidiecezji lubelskiej, był również misjonarzem w Zambii oraz duszpasterzem Polonii w Wielkiej Brytanii i Australii.
Urodził się 1 listopada 1942 r. w Janowie Lubelskim. Świecenia kapłańskie z rąk bp. Bolesława Pylaka przyjął w swoim rodzinnym mieście 29 czerwca 1966 r. W stanie kapłańskim przeżył 49 lat.
Jako wikariusz posługiwał w parafii Łopiennik, w parafii Nałęczów i w parafii Matki Bożej różańcowej w Puławach.
W 1975 r. rozpoczął posługę misyjną w Zambii. Posługiwał tam osiem lat. Od 1983 r. był duszpasterzem Polonii w Wielkiej Brytanii. Po siedmioletniej posłudze wśród rodaków w Wielkiej Brytanii został duszpasterzem Polonii w Australii. Na tym kontynencie pracował od 2000 roku, przez trzy lata, aż do emerytury.
Najwięcej czasu spędził w Zambii. Jego towarzysz i wieloletni misjonarz, ks. Sławomir Jakubiec wspomina go jako człowieka zawsze pozytywnie nastawionego do życia i ludzi, gościnnego i gotowego do poświęceń.
- Pracował w diecezji Solwezi, ja byłem tam na okresie adaptacyjnym, więc mogłem go dobrze poznać. Na tym terenie misje były świeżą sprawą. Zaledwie pięćdziesiąt lat wcześniej rozpoczęli je franciszkanie. Uczył się wszystkiego od początku, wzorując się na ich metodach - opowiada ks. Jakubiec.
- Ksiądz Marian posługiwał w trudnym terenie, w buszu. Nie było dróg asfaltowych, ani żadnych innych utwardzonych. Miał kilka punktów, do których dojeżdżał z Mszą św. i posługa kapłańską. Jego niedziela zaczynała się już w piątek, gdy wyjeżdżał w teren - a kończyła w poniedziałek rano, gdy wracał do swojego domku. Był to skromny budynek, z werandą. Tam przez pozostałe dni uczył dzieci katechizmu. A te przychodziły bardzo chętnie, nie trzeba ich było zmuszać - opowiada.
- W Zambii szkoła była obowiązkowa, więc dzieci potrafiły czytać i pisać w swoim języku oraz po angielsku, czyli w języku urzędowym. Codziennie przychodziły na werandę jego domu i tam odbywały się lekcje, bo nie było kościoła, ani salek katechetycznych. Ks. Marian nauczył się też języka kaonde, aby móc lepiej kontaktować się z miejscową ludnością - wspomina ks. Jakubiec.
- W tamtym czasie panowała poligamia w Zambii. Ks. Marian przygotowywał ludzi do chrztu, katechumenat trwał dwa lata. Tak na prawdę była to praca od podstaw. Nie miał łatwo - dodaje.
- Niestety z powodu wycieńczenia organizmu, co dwa tygodnie zaczęła go atakować malaria. Jego organizm był przez to coraz słabszy. Nie było dość dobrej żywności, ani podstawowych produktów, które mogłyby stanowić uzupełnienie diety. Niekiedy korzystał z żywności mocno przeterminowanej bo nie miał żadnej innej. Był kapłanem wielkiej pobożności i poświęcenia - dodaje ks. Jakubiec.
Msza św. żałobna w intencji ks. kan. Mariana Flisa zostanie odprawiona w archikatedrze lubelskiej w środę14 października o godz. 16.00.
Natomiast Msza św. pogrzebowa będzie sprawowana w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Janowie Lubelskim w czwartek 15 października o godz. 13.00.
Ks. Marian Flis był kanonikiem honorowym Kapituły Lubelskiej.