W nocy z 6 na 7 listopada 1918 roku w Hotelu Viktoria, który stał obok kościoła kapucynów na Krakowskim Przedmieściu, ukonstytuował się Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej z Ignacym Daszyńskim na czele.
W 1915 roku, czyli rok po wybuchu I wojny światowej, w wyniku przesuwania się frontu na wschód, Lublin dostał się pod okupację austriacką. Wraz z armią austro-węgierską wkroczyły do miasta walczące u jej boku Legiony Piłsudskiego. Znienawidzona przez lublinian administracja rosyjska wycofała się.
Pod rządami Austriaków Lublin stał się centrum konspiracji niepodległościowej. Atmosfera sprzyjała spiskowcom, gdyż nowe władze nie wprowadziły zbyt surowej cenzury. To spowodowało, że w Lublinie właśnie powstał pierwszy tymczasowy rząd w odzyskującej niepodległość Polsce i choć jego kadencja trwała krótka, wpisała nasze miasto w niepodległościową historię.
Choć nie wszyscy odnieśli się do nowego rządu przychylnie, jak pisała ówczesna prasa: „Jest to rząd wybitnie partyjny, jednostronny. Rząd taki może się wprawdzie jakiś czas utrzymać, ale nie może bezwarunkowo podołać temu ogromowi zadań, jakie obecnie na rząd spadają, nie może zyskać zaufania całego narodu. Bez tego zaś zaufania skuteczna praca rządu - nawet przy najlepszych chęciach, największych staraniach jest niemożliwa”, jego powstanie wzbudziło wśród wielu entuzjazm.
Na ulicach miasta pojawiła się odezwa zawiadamiająca o utworzeniu gabinetu. Polskie oddziały zajęły większość budynków strategicznych w Lublinie. Na posterunkach pojawili się polscy wartownicy. Krakowskim Przedmieściem przeszła ogromna manifestacja.
Tłum zgromadził się pod balkonem Viktorii, z którego przemawiali członkowie nowego rządu. Później pod katedrą odbyła się przysięga zastępów wojskowych Polskiej Organizacji Wojskowej oraz żołnierzy Polaków, którzy do tej pory zasilali szeregi wojska austriackiego.
Pierwsze posiedzenie rządu odbyło się w byłym pałacu gubernatora przy placu Litewskim (dziś wydział politologii UMCS).
10 listopada 1918 roku do Warszawy przybył Józef Piłsudski, który wezwał do siebie lubelski rząd. 11 listopada doszło do spotkania z komendantem, który ostro skrytykował lubelskie poczynania, mając pretensje o to, że stworzono rząd dzielnicowy, a nie centralny, który objąłby swoim wpływem wszystkich Polaków.
Siła autorytetu Piłsudskiego była tak wielka, że lubelski rząd scedował na niego swoje uprawnienia. Nie ostudziło to jednak entuzjazmu Polaków, a radość z odzyskania niepodległości była ogromna w całym kraju.