50 lat temu nie było in vitro. Nikt nie słyszał też o gender, a rozwodzące się pary były piętnowane przez otoczenie. W ciągu 50 lat istnienia Duszpasterstwa Rodzin Archidiecezji Lubelskiej zmieniło się wiele.
Problemy, które zaczęły się pojawiać także i w Polsce w odniesieniu do rodzin, skłoniły Kościół do powołania instytucji obejmującej je opieką. - Dziś pragniemy dziękować za 50 lat istnienia i pracy Duszpasterstwa Rodzin Archidiecezji Lubelskiej - mówił podczas uroczystej Mszy św. w archikatedrze bp Ryszard Karpiński. - To właśnie duszpasterstwo potrafiło wielu ludzi uchronić od popełnionych błędów, a innych wspomagać, aby mimo wszystko utrzymywali związek z Kościołem katolickim - podkreślał.
Z okazji 50-lecia istnienia duszpasterstwa w auli Domu Nadziei „Caritas” odbyło się sympozjum zatytułowane "Wczoraj i dziś duszpasterstwa rodzin". Emerytowany biskup łomżyński Stanisław Stefanek opowiadał o rozwoju duszpasterstwa rodzin w Polsce. - Z jednej strony laicyzacja, potworny napór ateizmu, a z drugiej naciski administracyjne - zakaz ślubów kościelnych - mówił biskup. - Musiał być dokument z Urzędu Stanu Cywilnego, dopiero ksiądz mógł coś tam dodać do tego, co USC pieczęcią potwierdziło. Na końcu tragiczna ustawa o swobodzie zabijania - wyliczał. - To było uderzenie w rodzinę polską. Wszystko, co się działo później, było zwykłą reakcją Kościoła, który idzie zawsze obok człowieka w miejsce, w którym on jest, i ze sprawami, których potrzebuje.
Tak się rozpoczęła bardzo dynamiczna i konsekwentna budowa struktur duszpasterstwa rodzin, choć jak zaznaczył biskup Stefanek, rozpoczęła się od duszpasterstwa pośród lekarzy.
O kontekście społeczno-kulturowym działalności duszpasterstwa rodzin mówiła prof. Beata Parysewicz. - Uczłowieczamy się, rozwiązując różnego rodzaju problemy życiowe, które życie przed nami stawia, i w zależności od tego, jak te problemy rozwiązujemy, albo postępujemy w naszym człowieczeństwie, albo to człowieczeństwo w sobie niszczmy - podkreślała. Profesor Parysewicz zwróciła także uwagę, że w kulturze są takie składniki, które pozwalają realizować nam nasze człowieczeństwo, ale też takie, które nas zatruwają. - Każda kultura tworzy dla małżeństwa i rodziny pewną sytuację, sprzyjającą jej bądź nie, i z tej kultury płyną takie sygnały, które umacniają małżeństwa, umacniają rodzinę, ale też takie, które rozbijają. Niektóre rzeczy możemy odwrócić, ale są takie, których nie da się odwrócić. Kontekst kulturowy nigdy nie jest jednoznaczny, zawsze ma w sobie i pozytywne, i negatywne elementy dla rodziny i małżeństwa - zaznaczała prof. Parysewicz.
Prelegenci sympozjum wskazywali na główne zadania duszpasterstwa, podkreślając konieczność przekazywania prawdy o małżeństwie i rodzinie oraz stawianie małżeństwa i rodziny zawsze w centrum.