Jeśli lubimy chodzić po sklepach bez określonego celu, fascynujemy się ilością artykułów w nich dostępnych, przeżywamy irracjonalną chęć zakupu kompletnie niepotrzebnej nam rzeczy, a na dodatek, gdy w sklepach dopadają nas skrajne emocje, to prawdopodobnie cierpimy na omniomanię.
Konsumować, znaczyło kiedyś: zniszczyć, obrabować, pobić. Dziś to słowo wywołuje pozytywne emocje.
- Aktualnie konsumpcjonizm ogarnął prawie wszystkie sfery naszego życia - mówi dr Wojciech Daszkiewicz z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, jeden z prelegentów organizowanej przez Katedrę Teorii Kultury i Sztuki KUL oraz Stowarzyszenie Inicjatyw Naukowych konferencji zatytułowanej "Kultura i wolny rynek". - Najbardziej ewidentnym przejawem tendencji konsumpcyjnych, także w kulturze, jest zjawisko shoppingu - dodaje.
Chorobliwe uzależnienie od nabywania, uzależnienie od korzyści materialnych jest dziś pojmowane nawet nie jako choroba, ale jako plaga społeczna. Dr Daszkiewicz zwraca uwagę na fakt, że w tzw. syndromie konsumpcyjnym nie istnieje potrzeba. - Została ona najpierw wyparta przez pragnienie, ale okazało się że pragnienie nie wytrzymuje tego pędu konsumpcyjnego - zauważa. - Dziś zatem podkreśla się, że najważniejszą rolę w życiu współczesnego człowieka odgrywa zachcianka.
Najbardziej widoczną sferą rozprzestrzeniania się konsumpcjonizmu jest płaszczyzna ekonomiczna. Pracę sprowadza się do źródła dochodów potrzebnych do konsumpcji. Liczy się nie tyle sam towar, co jego cena i ilość. Miernikiem pracy nie jest efekt, ale płaca.
Doktor z KUL zauważa, że podobnie dzieje się w sferze nauki i edukacji, gdzie pełnowartościowy materiał zastępowany jest brykami i opracowaniami. Ale konsumpcjonizm wkrada się także do tzw. zawodów misyjnych. - Mamy do czynienia z usługami medycznymi, policyjnymi, wojskowymi - wylicza.
Konsumpcja rozszerza się też coraz bardziej na kulturę i informację masową. - Zaczyna się pojawiać tzw. fenomen iluzji wszechwiedzy nazywany "googlizmem". Dziś cały proces twórczy studentów, polega na kompilacji dostępnych w internecie informacji - zauważa w. Daszkiewicz. - A naszymi idolami stają się celebryci znani z tego, że są znani.
O tym, że łatwiej jest zmienić stopy procentowe, zawrzeć porozumienia handlowe, zmienić instytucje gospodarcze czy nawet polityczne, niż zmienić kulturę, mówił dr Damian Pyrkosz z Uniwersytetu Rzeszowskiego. - Rola kultury w rozwoju gospodarczym jest ogromna - zaznacza. - W rynku osadzone są bodźce pro kulturowe. Kultura może stać się motorem, który pomaga w procesie globalizacji, ale też pomaga regionom różnić się od siebie.
Dr Pyrkosz podkreśla także, że kultura jest dziś nieodzownym elementem walki rynkowej, który pomaga narodom, społecznościom, ale również osobom, zdobywać przewagi komparatywne