Joseph Fadelle, pochodzący z ważnej w Iraku rodziny, która szczyci się korzeniami sięgającymi samego Mahometa, ku zdumieniu swoich bliskich został chrześcijaninem. Od tamtej pory jego bliscy usiłują go zabić.
Z chwilą chrztu otrzymał imię Joseph, wcześniej jednak na cześć proroka, który był dalekim przodkiem, nazwano go Mahomet. - W mojej rodzinie było 10 braci i 10 sióstr. Do tego jeden ojciec i matka. Ojciec, jak w każdej muzułmańskiej rodzinie, był panem i władcą nas wszystkich, z którym się nie dyskutowało. Nawet nikomu nie przychodzi to do głowy - opowiada Joseph.
Jego rodzina była bardzo szanowana, ludzie całowali ich w rękę jako potomków samego proroka. - Byliśmy bardzo dumni z tego i uważaliśmy, że taka cześć nam się należy, jak wiele innych rzeczy - opowiada. Któregoś dnia nadszedł czas na odbycie służby wojskowej. Przyszli do po niego żołnierze i kazali się przeprowadzić do koszar. Tam się okazało, że trafił do pokoju ze starszym od niego mężczyzną Masmudem, który okazał się chrześcijaninem. Kiedy się zorientował, gdzie go przydzielono, poszedł do żołnierza powiedzieć, że to niemożliwe, by on spał z chrześcijaninem, żołnierz jednak powiedział, że jedną noc musi wytrzymać.
Uwielbienie śpiewem
Pan czyni wielkie rzeczy
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
W pokoju pojawił się ów chrześcijanin i podał mu rękę. O dziwo dla samego siebie, przyjął tę rękę. Wcześniej nigdy nie spotkał chrześcijanina. Słyszał o nich, że są politeistami, wierzą w trzech bogów i trzeba ich zabijać. Islam mówi, że jeśli dotknie się chrześcijanina, jest się nieczystym.
Masmud wiedział o tym, więc nie zbliżał się do niego, by go nie narażać. Przez następne dni Mahomet obserwował, jak wszyscy szanują Masmuda i zaczęło się zmieniać jego nastawienie. Myślał sobie: jakie to nieszczęście, że ten człowiek jest chrześcijaninem. Zaczął planować, jak pociągnąć swego współlokatora do tego, by nawrócił się na islam. Myślał, że to będzie prosta sprawa. Uważał, że islam jest religią wyższą i prawdziwszą, więc nie będzie problemu, by nawrócić mądrego szanowanego człowieka do prawdy, jaką jest islam. - Wyobrażałem już sobie, jakie to będzie święto, jak ów starzec, tak o nim myślałem, nawróci się na islam - opowiada.
Któregoś dnia nie było w pokoju Masmuda, ale na stole leżała książka "Cuda Jezusa". - Gdy przyszedł, zapytałem go, kim jest Jezus. Usłyszałem, że to ten, którego muzułmanie nazywają synem Maryi. Pomyślałem, że jest to okazja, by nawrócić go w tym momencie na islam. Zacząłem rozmowę. Poprosiłem Masmuda, by przyniósł mi Ewangelię. Chciałem mu pokazać, w którym miejscu Ewangelia jest zdeformowana i zakłamana. On powiedział, że przyniesie mi, ale ma jeden warunek. Mam przynieść Koran. Zdziwiłem się. Czytałem co roku cały Koran, więc go znałem, ale nie zastanawiałem się nad nim - opowiada. Muzułmanie mają obowiązek czytać Koran, by dostać się do nieba. Czytać, a nie rozumieć.
Masmud zapytał Mahometa, dlaczego w Koranie jest zapisane, że w niebie na mężczyznę czeka wiele dziewic, które każdego dnia są mu darowane, a o kobietach nic nie ma. Mahomet nic nie wiedział na ten temat. Poszedł do przełożonego i zapytał, co ma robić, by zrozumieć Koran. Usłyszał, że ma przeczytać jakieś 500 książek, do tego historię Mahometa, tłumaczenia różnych ksiąg i do tego wszystkiego tych książek nie ma w bibliotekach. Zrozumiał, że przełożony chce go zniechęcić. Postanowił więc przeczytać sam Koran, ale inaczej niż to tej pory, chciał rozumieć to, co czyta. Często nie rozumiał, wiec chodził do przełożonego, by mu wyjaśniał, ale zamiast wyjaśnienia miał coraz więcej wątpliwości.
Po 5 miesiącach dotarło do niego, że to nie może być księga Boża. Jest tak niejasna i sprzeczna, że nie może pochodzić od Boga. Postanowił więc sięgnąć po inne książki na temat Mahometa uznane przez islam. Tam okazało się, że Mahomet zabijał i cudzołożył. Pierwsza żona Mahometa była od niego 20 lat starsza i on był jej służącym, potem miał 63 żony, z których ostatnią była dziewczynka, która miała 6 lat. To go tak zbulwersowało, że zrozumiał, że Koran i Mahomet to coś strasznego.
Porzucił islam, ale nie szukał innej religii. Została mu wiara w Pana Boga, ale jakiegoś nieokreślonego, nie takiego z islamu. Stał się człowiekiem bez praktyk religijnych.
Któregoś razu musiał opuścić wojsko i udać się do domu. Wtedy Masmud zapytał go, czy dalej chce dostać Ewangelię. Nie zależało mu już na nawróceniu kolegi na islam, bo sam nie czuł się muzułmaninem, ale pomyślał, że Ewangelię może przeczytać. Miał wówczas taki sen, że stał nad rzeką i po drugiej stronie widział mężczyznę. Mahomet czuł pragnienie, żeby dołączyć do niego, ale nie wiedział, jak przejść przez rzekę. Mężczyzna wyciągnął rękę i przeciągnął go do siebie. Powiedział też, że jeśli chce do niego dołączyć, musi posilić się Chlebem Życia. Nie rozumiał tego powiedzenia, ale zapadło mu w pamięć.
Dostał Ewangelię i kiedy ją otworzył, od razu trafił na słowa Jezusa :Ja jestem Chlebem Życia. Był w szoku. Zaczął czytać Ewangelię. Rozmyślał nad nią i ją rozumiał, jednocześnie poznawał Jezusa i Go pokochał. To uczucie rosło i rosło tak, że stało się pasją.
Po pewnym czasie powiedział Masmudowi, że chce być chrześcijaninem. Chciał też innym powiedzieć o swoim odkryciu, swoją radością podzielić się z innymi, ze swoją rodziną i bliskimi. Usłyszał wówczas, żeby nie mówił nikomu, bo jak się dowiedzą, to go zabiją. - Módl się i proś Ducha Świętego, by dał ci rozwiązanie tej sprawy - usłyszałem.
Modlitwa
Doświadczenie Boga zmienia wszystko
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
Jednym rozwiązaniem było opuszczenie rodziny i swojego miejsca i pójście do prowincji, gdzie żyją chrześcijanie. Oznaczało to ukrycie przed innymi. Masmud powiedział mu, skąd pochodzi i że tam jest wieś chrześcijańska, gdzie można się ukryć. Mahomet się ucieszył i postanowił tam iść. Najpierw jednak chciał ostatni raz zobaczyć rodzinę. Po powrocie okazało się, że Masmuda nie ma, że niespodziewanie skończył służbę wojskową i wyjechał. Tak Mahomet został sam.
Udał się do Bagdadu, by szukać chrześcijan, wiedział, że są tam kościoły chrześcijańskie. Myślał, że przyjmą go z otwartymi ramionami i od razu ochrzczą, ale nikt go tam nie potraktował poważnie. Został odrzucony. Tak przez 3 lata został sam bez wspólnoty, tylko z Ewangelią w ręku. W końcu udało mu się znaleźć przyjaciół wśród świeckich chrześcijan, ale księża zdecydowanie go odrzucali.
Po pewnym czasie odwiedził swój dom i dowiedział się za 4 dni jest jego ślub. Takie decyzje podejmuje ojciec i nie można się jej przeciwstawić. Po 4 dniach poślubił kobietę, której nigdy nie widział. Pierwszy syn urodził się 25 grudnia. Dla niego to był znak, że Bóg go nie opuścił. Jeszcze bardziej zaczął się modlić i prosił przyjaciół chrześcijan o modlitwę, by jego żona też znalazła Jezusa.
Jeden z przyjaciół zaprosił go na kolację, na której był jeszcze ksiądz. To była okazja do długiej rozmowy. Wtedy ksiądz się zgodził, by przychodził na Mszę. Czuł się tam tak dobrze, że każdą wolną chwilę spędzał w kościele. Jego żona zaczęła go podejrzewać o zdradę, bo nie było go ciągle w domu. Zaczęła naciskać i wtedy przyznał się, że jest chrześcijaninem. Musiał odsunąć się od niej, by nie czuła się nieczysta, o czym mówi Koran w przypadku kontaktu muzułmanów z chrześcijanami.
Żona odeszła do swojej rodziny. Mahomet czekał na śmierć. Wiedział, że jak żona powie, że jest chrześcijaninem, to go zabiją. Okazało się, że nikomu nie powiedziała. Zgodziła się wysłuchać historii, jak to się stało, że pokochał Jezusa. Zaczął jej czytać, co Koran mówi o kobietach, np. że mają tylko połowę rozumu mężczyzny i że 99 proc. ludzi w piekle to kobiety. Powiedział, że Ewangelia mówi o miłości, a Koran na ten temat milczy.
Te rozmowy z żoną trwały 1,5 roku. Po tym czasie żona powiedziała mu, że też wierzy w Jezusa. Zaczęli razem chodzić na Msze. W końcu ksiądz zgodził się go ochrzcić. 3 razy w tygodniu musiał chodzić na spotkania przygotowujące do chrztu. Wtedy przyszła wiadomość, że jego ojciec robi wielkie przyjęcie i mają się na nie stawić. Pojechał.
Kiedy dotarł do domu zobaczył, że jego 5 braci ma pistolety w ręku. Związano go i przyłożono pistolety do głowy. Ojciec powiedział, że nie pozwala mu przestał być muzułmaninem. Postanowił, że odda go pod sąd. Z łańcuchami na rękach i nogach wsadzili go do bagażnika i zawieźli do odpowiedzialnego za religię szyicką. Powiedzieli, że stał się chrześcijaninem i przełożony miał zadecydować, co z nim dalej. Po naradzie z ojcem odczytano mu orzeczenie, że skoro zdradził islam, trzeba go zabić.
Po tym wyroku wsadzili go znów do bagażnika i udali się do Bagdadu. Był przekonany, że zabiją go po drodze, ale nie zabili, tylko wsadzili do najokrutniejszego więzienia w Iraku. Tam go torturowano przez 3 miesiące. Zadawano mu pytania, do jakiego kościoła chodził, jaki ksiądz tam pracuje i kto go nawrócił.
Jezus mu pomógł, by nikogo nie wydał. - Sam się sobie dziwię, że mój duch się nie złamał, choć bolało. Wręcz przeciwnie, czułem w sobie radość - opowiada.
Całą historia Josepha, czyli nawróconego Mahometa, opublikujemy w 49 numerze "Gościa Lubelskiego".