Weterani i kombatanci jako problem społeczny w Polsce - taki tytuł nosi trzydniowa konferencja zorganizowana przez IPN, która odbywa się również pod patronatem „Gościa Niedzielnego”. Dzisiaj zastanawiano się nad rolą bohaterów w czasie PRL.
Warto podkreślić wystąpienie dr. Marka Jedynaka na temat środowiska kombatanckiego AK w okresie PRL. Poruszył on aspekt trudności z jakimi zmagali się kombatanci w tym okresie.
Zauważył, że jednoczyła ich wiara, przynależność do Kościoła katolickiego i wspólny, trudny los. Zdaniem prelegenta, kombatanci AK mogli liczyć również na ciche poparcie hierarchów kościelnych, co miało dla nich ogromne znaczenie.
- Proszę zauważyć, że tablice pamiątkowe są w zasadzie wyłącznie w kościołach, bo tam władze komunistyczne nie mogły ingerować - powiedział.
Wcześniej tłumaczył, dlaczego miejsca pochówku bohaterów wojennych były przenoszone za nakazem ówczesnych władz na teren cmentarzy parafialnych. - Władzy zależało, by zminimalizować liczbę miejsc, w których mogliby się gromadzić ludzie chcący upamiętnić bohaterów - mówił historyk IPN.
Dr Jedynak zauważył, że pozostało już niewielu kombatantów, a działalność i aktywność ich środowisk mierzy się dzisiaj przekazem pamięci młodszym pokoleniom. Zdaniem historyka nie wszyscy zdali egzamin z przekazania tej tradycji.
Z kolei dr Piotr Kardela omówił problematykę związaną z istnieniem Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Stanach Zjednoczonych w kontekście opozycji i oporu społecznego w PRL.
Zauważył, że SPK wykonywało pożyteczną pracę, bo informowało amerykańską opinię publiczną o działaniach władzy komunistycznej w Polsce, co nie odbywało się bez oporu „starej” Polonii, która wierzyła władzy ludowej w Polsce.
Stowarzyszenie kombatantów organizowało pomoc materialną dla polskich opozycjonistów. Prelegent odwołał się w tym miejscu do programu telewizyjnego, w którym syn słynnego opozycjonisty powiedział, że ojciec był często w więzieniu, nie pracował, a i tak kupił dwa mieszkania w Warszawie.
Piotr Kardela wspomniał również o tym, że SPK organizowało protesty, często kilkutysięczne, zwłaszcza w Nowym Jorku, po tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce w Polsce.
- To środowisko popierało prezydenta i rząd na uchodźstwie, troszczyło się o upowszechnianie kultury polskiej, wydawało prasę kombatancką w USA - powiedział.
Za okazywaną przez stowarzyszenie pomoc dziękowali biskupi: Wyszyński i Kominek. Środowisko kombatanckie na terenie USA negatywnie wypowiadało się o „okrągłym stole”. Dopiero zwycięstwo Wałęsy w wyborach prezydenckich uznało za wolny wybór.
Z kolei prof. Janusz Wróbel zajął się tematem polityki władz Polski Ludowej wobec powracających z Zachodu żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych. Historyk podkreślił, że początkowo rząd komunistyczny negocjował z Brytyjczykami możliwości powrotu żołnierzy do kraju nad Wisłą. Jednak po wystąpieniu Mołotowa w Moskwie 8 lutego 1946 r., w którym zaatakował gen. Andersa i jego żołnierzy, stanowisko Warszawy się diametralnie zmieniło i przerwano rozmowy z rządem brytyjskim.
Ostatecznie do Polski powróciła jedynie połowa polskich żołnierzy przebywających w krajach zachodnich. Pierwsze represje spotkały powracających polskich oficerów już podczas przekraczania granicy. Aresztowano niemal 600 z nich. Werbowano spośród nich także agentów i tajnych współpracowników. Pozostali byli ciągle represjonowani.
„Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii w działalności na rzecz wolności Polski” - to temat wystąpienia prof. Tadeusza Kondrackiego. Historyk przypomniał, że w Wielkiej Brytanii istniało 36 Domów Kombatanta. W kościele św. Andrzeja Boboli w Londynie odśpiewano „Te Deum” w związku z wyborem kard. Wojtyły na papieża.
Jednak środowisko to uważało, że wydarzenia w Polsce z sierpnia 1980 r. doprowadzą do kolejnych i większych represji. Po ogłoszeniu w Polsce „stanu wojennego” w Londynie odbyły się tłumne demonstracje. Przekazano miliony ton darów dla mieszkańców Polski.
Podobnie jak w środowisku amerykańskim, tak i tu nie uznawano za akt pełnej wolności wyboru Tadeusza Mazowieckiego na premiera w czerwcu 1989 r., a jedynie za symbol nadziei na wolność.
Zaczęto w nią wierzyć dopiero wtedy, gdy 22 grudnia 1990 r. ostatni prezydent RP na uchodźstwie - Ryszard Kaczorowski, przekazał Lechowi Wałęsie na Zamku Królewskim w Warszawie insygnia władzy prezydenckiej II RP.
Polskie środowisko kombatanckie w Wielkiej Brytanii uważało ponadto, że Polska jest wyniszczona biologicznie i ekonomicznie, dlatego powinna otrzymać adekwatną pomoc ze strony państw zachodnich.
Prowadzącym czwartkową sesję „Bojownicy o wolność i demokrację” i „zaplute karły reakcji” był dr Sławomir Poleszak, pracownik lubelskiego oddziału IPN.