Wiele osób zastanawia się, czy nowo narodzony Jezus miał świadomość swej boskości. Odpowiada biblista ks. prof. Henryk Witczyk, członek Papieskiej Komisji Biblijnej.
- Gdy pytamy o samoświadomość boskości Jezusa, dotykamy samego sedna tajemnicy Wcielenia. Ewangelista Jan na określenie tego „stał się” używa charakterystycznego czasownika egeneto. Przez kilka pierwszych wieków trwały w Kościele ożywione dyskusje, jak należy go rozumieć. Nie wchodząc w szczegóły, możemy powiedzieć, że zarówno Boska wszechmoc, miłosierdzie jak i wiedza Syna Bożego w Jezusie - od chwili poczęcia i narodzin - zaczynają istnieć na sposób prawdziwie ludzki i wyrażają się w sposób właściwy dla człowieka, czyli przez słowo. Ewangelie są tego świadectwem - wyjaśnia ks. prof. H. Witczyk.
- Jezus w pewnym momencie oznajmia: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. Tę pełną i oczywiście świadomą więź z Ojcem przeżywa nie tylko jako dorosły Nauczyciel, ale także jako Dziecię leżące w żłobie. Jednak ludziom objawia ją dopiero podczas swej publicznej działalności. Maryi i Józefowi bóstwo Jezusa objawił sam Bóg posyłając do nich swego anioła z objawieniem - tłumaczy biblista.
Wiele osób zastanawia się, dlaczego Jezus przyszedł na świat w tak mało komfortowych warunkach. Wydaje się jednak, że cała ta atmosfera ubogiego i pełnego niepokoju Bożego Narodzenia nie była przypadkiem.
- Odpowiedź na to zagadnienie znajdujemy już w słowach Maryi, która mówi, że „Bóg wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy”. Wraz z Józefem należeli do najbiedniejszej warstwy społecznej, tzw. ubogich Pana. Gdy upłynęły dni oczyszczenia i nadszedł dzień poświęcenia Jezusa Panu, składają ofiarę ubogich. Wybór surowych i ubogich warunków swoich narodzin, a zwłaszcza całego swego życia potwierdza sam Jezus, gdy mówi, że lekarza nie potrzebują zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Dlatego też od samego początku przebywa pośród tych, którzy najbardziej potrzebowali Jego obecności, miłości i przyjaźni. Nie mógłby być „przyjacielem grzeszników i celników”, gdyby do nich nie przyszedł jako pierwszy - podkreśla dyrektor Instytutu Biblijnego KUL.