W najbliższą niedzielę, dzień przed liturgicznym wspomnieniem, w parafii Nawrócenia św. Pawła przy ul. Bernardyńskiej w Lublinie - wierni będą świętować to wyjątkowe i nie mające precedensu nawrócenie.
- Kościół przypomina nam o nawróceniu św. Pawła by nas zaniepokoić naszą nędzą, grzechem i tym, co zepsuliśmy w życiu – byśmy widząc to nie stracili miłości. Kościół nas nie straszy, ale chce przypominać prawdę o człowieku. Słowo nawrócenie nie jest słowem obcym. My przyszliśmy tu ze sobą. Stoimy przed Bogiem, przed tym samym, którego najpierw Szaweł prześladował, a potem ukochał. To każdemu z nas, to mnie potrzeba nawrócenia. Dlatego ten odpust nie jest o św. Pawle, ale o nas – mówił przed rokiem ks. prof. Sławomir Nowosad.
Tegoroczne uroczystości odpustowe w parafii Nawrócenia św. Pawła przy ul. Bernardyńskiej 5 w Lublinie odbędą się w najbliższą niedzielę 24 stycznia, dzień przed liturgicznym wspomnieniem nawrócenia apostoła. Sumie odpustowej o godz. 13.00 będzie przewodniczył abp. Stanisław Budzik, metropolita lubelski. Hierarcha wygłosi również homilię. Mieszkańców Lublina i parafian zaprasza na modlitwę w tym dniu ks. Mirosław Matuszny, proboszcz parafii.
Paweł (Saul) urodził się w Tarsie. Był urodzonym obywatelem rzymskim, odziedziczył je po rodzicach. Był prawdopodobnie kilka lat młodszy lat od Jezusa z Nazaretu. Należał do pokolenia Beniamina. Starożytni historycy zachwycali się zamiłowaniem mieszkańców Tarsu do nauk, inni ganili ich za próżność, bo podobno bardziej kochali stroje niż Ateńczycy. Był to ośrodek handlu, otoczony żyznymi glebami. Uprawiano tam zboża, wino i len. Tars stanowił centrum tkactwa. Przerabiano tam także włosie i skóry kozie (gr. kilikion).
Obraz autorstwa Antoniego Cygana "Nawrócenie św. Pawła" Henryk Przondziono /Foto Gość Saul (Szaweł) był synem żydowskiej diaspory. Od dziecka stykał się osobami należącymi do różnych kultur, języków i narodów. Był gruntownie wykształcony. Stał się „apostołem narodów”. Pod Damaszkiem doznał olśnienia, nad którym wiele czasu rozmyślał na pustyni. Stał się apostołem Chrystusa, spotkał się potem również z niektórymi z pozostałych apostołów, powołanych bezpośrednio przez Pana. Zginął śmiercią męczeńską w Rzymie najprawdopodobniej w 67 r.
- Już od ponad 500 lat ludzie modlą się w tym kościele. A od ponad wieku wierni przychodzą do tego kościoła by świętować nawrócenie św. Pawła Apostoła. Nie ma drugiego takiego święta, podczas którego byśmy czcili czyjeś nawrócenie, i to tak wyraźnie. Kościół chce pamiętać o tym nawróceniu, bo to ważne również ze względu na samego św. Pawła. To postać niezwyczajna, która się bardzo mocno wpisała w chrześcijaństwo, także poprzez listy, które po sobie zostawił, a które weszły do kanonu ksiąg Nowego Testamentu – wyjaśniał przed rokiem podczas homilii odpustowej ks. prof. Sławomir Nowosad.
- Paweł miał na sumieniu ludzi wtrąconych do więzienia, a nawet miał na sumieniu tych, których skazano na śmierć. Był obecny również przy śmierci św. Szczepana. On się na tę śmierć zgodził. Kogo tu więc wspominać? Ale Paweł nie kryje tego kim był wcześniej. Opowiada o doświadczeniu swego nawrócenia, a dopiero potem stał się Pawłem. Ktoś wziął go za rękę i poprowadził, aby przejrzał. Potem sam napisze, że już nie on żyje lecz żyje w nim Chrystus. To znaczy, że Paweł zrozumiał, że chodzi tylko o Chrystusa. Zrozumiał, co się liczy ponad wszystko – wyjaśniał przed rokiem zebranym prof. teologii moralnej.
Narzeczeni coraz częściej decydują się na zawarcie sakramentu małżeństwa w tym kościele ze względu na jego akustykę, piękne wnętrze i bardzo długą nawę główną świątyni, przez co droga do ołtarza, zdaniem wielu, staje się bardziej uroczysta i spektakularna.
Od niedawna praktykowana jest tu także Msza św. o miłość, zwłaszcza dla ludzi młodych, choć nie tylko. A wszystko dlatego, że kościół przy ul. Bernardyńskiej posiada relikwie św. Walentego, patrona ludzi zakochanych. Już teraz warto zaplanować sobie czas w „Walentynki”, by świętowanie rozpocząć od modlitwy przed relikwiami św. Walentego. Być może warto pomyśleć o zaręczynach w tym wyjątkowym miejscu. Zachęca do tego ks. Mirosław Matuszny.