Publikacja nosi tytuł „Szeroko otwierał drzwi Kościoła”. Według autora - ks. Alfreda M. Wierzbickiego - zrodziła się ona z poczucia wdzięczności za styl pasterskiej obecności zmarłego hierarchy. Tej książki nie wolno pominąć, mimo że to nie biografia.
Pierwsze egzemplarze książki trafią do księgarni archidiecezjalnego wydawnictwa "Gaudium" w poniedziałek rano. Osoby zainteresowane książką, a mieszkające poza Lublinem, będą mogły ją zamawiać również internetowo. Cena publikacji jest raczej przystępna. A samą książkę czyta się przyjemnie, do niektórych fragmentów wraca się odruchowo, z przyjemnością.
Podczas lektury "Szeroko otwierał drzwi Kościoła" można odnieść wrażenie, że abp Życiński byłby zachwycony stylem papieża Franciszka, który dziś konsekwentnie przeciwstawia się "autoreferencyjności" Kościoła. Zmarły przed pięcioma laty metropolita lubelski był zdecydowanym przeciwnikiem zamykania się w sobie Kościoła i gorącym zwolennikiem otwierania się Kościoła na świat. Był człowiekiem dialogu.
Książka składa się z trzech części, opatrzonych wstępem. Zawiera również unikatowe fotografie. Mimo że od śmierci abp. Józefa minęło pięć lat, autor używa w pierwszej części publikacji czasu teraźniejszego. Czytelnik, biorąc książkę do ręki, zrozumie, dlaczego to takie istotne.
"Zamiast nostalgii za przeszłością skupiał się na trosce o wiarygodność chrześcijańskiego świadectwa" - pisze ks. A. Wierzbicki we wstępie. To ważne zdanie nakreśla w pewnym sensie program całej książki. Albo inaczej - odzwierciedla to, co było codziennością biskupa i filozofa. Całość rozpoczyna rozmowa ks. Wierzbickiego z abp. Życińskim, dotycząca relacji chrześcijaństwa i kultury. Miała ona miejsce po Kongresie Kultury Chrześcijańskiej w 2000 r. na KUL. Mimo upływu czasu odpowiedzi tam zawarte są jak najbardziej cenne i aktualne. "Czymś realnym jest nie tylko pluralizm obecny we współczesnej kulturze, lecz również solidarność tworzona przez pełne zatroskania pochylenie nad ogólnoludzkimi wartościami. Źródłem niepokoju są dla mnie przede wszystkim te postawy, w których proste pytanie: why not? zwalnia z elementarnej odpowiedzialności intelektualnej" - wyjaśnia w rozmowie z ks. Wierzbickim abp Życiński.
Mimo że był zwolennikiem i świadkiem chrześcijańskiej nadziei, twardo stąpał po ziemi. Z książki "Szeroko otwierał drzwi Kościoła" przebija obraz człowieka wrażliwego, który miał otwarte oczy na zło i patologie, zarówno w życiu społecznym, jak i politycznym. Jak podkreśla autor, nie był abp Życiński z pewnością człowiekiem "chłodnego dystansu".
Autor pozwala czytelnikowi na zetknięcie się z niebanalnymi i pozbawionymi dystansu zdaniami hierarchy. Chociażby z tym, które należy w moim odczuciu do ważniejszych: "Trudno optymistycznie zakładać, że antyhumanistyczne ideologie wyczerpały swą atrakcyjność po upadku nazizmu i komunizmu. Zapewne nowi eksperymentatorzy będą poszukiwać innych, alternatywnych wersji 'cywilizowanego ludobójstwa'. Stawia to nam wszystkim konkretne pytanie o granice tolerancji dla eksperymentów na kulturze".
Warto przywołać równie ważny kolejny fragment wypowiedzi nieżyjącego biskupa i filozofa: "Zanik wrażliwości na wartość ludzkiego życia stanowi niewątpliwie jedną z form akceptacji kultury śmierci. Innym modelem propagowania tej kultury jest tworzenie sztucznych absolutów. Kiedy na miejsce Bożego Absolutu wprowadzi się jako wartość najwyższą grupę etniczną, przewodnią klasę społeczną, dekonstrukcje wszelkiego sensu, stwarza się już tylko prostą drogę do absurdu, w której zanika elementarna ludzka godność. Propagowanie tego nonsensu może iść w parze z pewnym wyrafinowaniem intelektualnym. Obrońcy hitleryzmu nie byli ludźmi prymitywnymi, którzy wyszli z teutońskiej kniei".