- Gdy jest się bezdomnym, to zwykłe czynności, jak choćby mycie, pranie, ciepły posiłek są niedostępnym luksusem. Dlatego zanim zaczynamy mówić o sprawach ducha, najpierw pochylamy się nad ciałem - mówią organizatorzy rekolekcji dla bezdomnych.
Wymiana ubrań na czyste, zgolenie włosów i gorący prysznic, czasem pierwszy od kilku miesięcy. Potem ciepły posiłek i własne łóżko, którego nie ma na co dzień. Tak zaczynają się rekolekcje wielkopostne prowadzone w Dąbrowicy dla bezdomnych.
- Na te kilka dni Wielkiego Postu czekają z utęsknieniem. Ich codzienne życie dawno nie wygląda już normalnie, a tu nagle zostają wyrwani z ulicy i znowu odczuwają jak to jest mieć własne łóżko, zjeść ciepły posiłek, pójść na Mszę św. i nie czuć się odrzuconym przez innych, bo się śmierdzi i lepi od brudu - opowiadają wolontariusze pracujący z bezdomnymi.
Od prostych spraw zwykłego życia przechodzą do tych może bardziej wzniosłych, duchowych, gdy znowu ktoś im przypomina, że Bóg jest blisko i nie opuszcza nigdy. Nawet wtedy, gdy ludziom trudno wytrzymać w ich towarzystwie.
Jest też modlitwa, spowiedź, Msza święta i rozmowy o życiu, tym obecnym i tym możliwym w przyszłości.
Rekolekcje dla bezdomnych zainicjował ks. Mieczysław Puzewicz, który wiele lat temu wraz z wolontariuszami poszedł zimą na ulice Lublina, by zawieść bezdomnym ciepłą herbatę i zupę.
Braciom bezdomnym służy 10 wolontariuszy. Dwie siostry kapucynki (Monika i Zuza), czterech kapucynów (Karol, Andrzej i dwóch Krzysiów), Kasia i Agnieszka (kuchnia) oraz Sylwia (medycyna) i Paulina (pomoc wszelka).
Jak zwykle przydały się wszystkie ubrania i żywność, przekazane przez ofiarodawców do Centrum Wolontariatu.
- Bardzo dziękujemy, również za wsparcie finansowe - podkreślają wolontariusze.
Bezdomnych odwiedził bp Mieczysław Cisło, który zachęcał do nadziei i zaufania. Od strony duchowej nad rekolekcjami czuwają – o. Adam Zwierz, kapucyn i ks. Mietek Puzewicz.