Gdzieś pomiędzy kupowaniem jajek, staniem w kolejkach, przygotowaniem świątecznego menu można zagubić istotę świąt Wielkiej Nocy, dlatego przyszliśmy na spektakl "Sen o krzyżu" całą rodziną, by zatrzymać się w biegu - mówią państwo Kowalikowie.
- Przychodząc na spektakl chcieliśmy przerwać pęd, w jaki wpada dzisiejszy świat, który gdzieś pomiędzy zakupami, pracą i sprzątaniem siada do wielkanocnego śniadania nieco zaskoczony, że są święta, że Jezus już zmartwychwstał, a my przegapiliśmy Jego śmierć. Przyznaję, że to trudne porzucić mycie okien, trzepanie dywanów i robienie wypieków, kiedy mam świadomość, że przyjadą goście, niektórzy z daleka, z którymi nie widzieliśmy się od dawna. Chciałabym ich ugościć jak najlepiej, ale przecież nie jest najważniejsze ile ciast będziemy mieli. Najważniejsze byśmy potrafili czerpać radość ze Zmartwychwstania, które przecież jest dla nas - mówi pani Jolanta Kowalik.
Okazją do uświadomienia sobie tego, co jest istotą świąt Wielkiej Nocy był spektakl na Poczekajce zatytułowany "Sen o krzyżu".
To widowisko oparte zostało na staroangielskim poemacie mistycznym z X wieku. Tekst przetrwał w formie inskrypcji na kamiennym krzyżu znajdującym się w Szkocji.
Wykorzystane w przedstawieniu fragmenty przetłumaczyła Monika Opalińska z Instytutu Anglistyki Uniwersytetu Warszawskiego, która specjalnie w tym celu nauczyła się języka staroangielskiego.
Recytacje średniowiecznego poematu przeplatane są grą na harfie i staroormiańskim duduku. W spektakl włączone zostały polskie pieśni pasyjne, a także fragmenty „Gorzkich żali”.