Św. Wincenty à Paulo i św. Ludwika często powtarzali, że to nie oni założyli Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia, zwane szarytkami. Zrealizowali tyko Boży plan, by pomagać tym najsłabszym.
Kiedy pierwsze siostry przyjechały do Lublina na zaproszenie pań z Towarzystwa Miłosierdzia, poszły do pracy z ubogimi, chorymi i sierotami. – Zawsze takie było nasze zadanie – by pracować z tymi, którzy mają się źle. W różnych okresach historii różnie nasza praca wyglądała, ale zawsze była to posługa na rzecz najsłabszych – mówi siostra Elżbieta, przełożona lubelskiej wspólnoty. W Lublinie, dokąd przybyły w 1730 roku, zaczęły pracę w szpitalu. Opiekowały się także porzuconymi dziećmi i chorymi z ulicy. – Siostry widziały też potrzebę zajęcia się młodymi, biednymi kobietami, które nie posiadały żadnego zawodu, więc nie były w stanie się utrzymać. To z myślą o nich otwarto nasz dzisiejszy dom przy ulicy Dolnej 3 Maja, by uczyć je szycia, haftu, gotowania. To dawało im możliwość zarobkowania, ale także przygotowywało do małżeństwa – opowiada s. Elżbieta.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.