Przejęcie środków z OFE wystarczy - zdaniem ekonomisty - jedynie na 3 lata minimalizowania zadłużenia. Za obsługę długu musimy płacić ok. 90 mld zł rocznie. Już po 2007 r. bardzo zadłużyły się gospodarstwa domowe, ale i samorządy. Okazuje się, że oszczędność to ważny przejaw patriotyzmu.
W ostatnim czasie z wykładem w ramach cyklu "Pro publico bono" na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim wystąpił prof. Eugeniusz Gatnar, członek Rady Polityki Pieniężnej, kierownik Katedry Analiz Gospodarczych i Finansowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Wykład był zatytułowany "Zadłużony świat". Przyszły tłumy.
- Długi ciążą na gospodarce świata, uniemożliwiając rozwój. Wydaje się, że jedynym instrumentem przezwyciężającym ten kryzys jest polityka pieniężna - powiedział prof. Gatnar. Długi są tak ogromne, że będą nimi obciążone kolejne pokolenia. Zdaniem ekonomisty, kryzys z 2007 i 2008 r. niewiele świat nauczył, bo zadłużenie wzrosło drastycznie od tamtego czasu. I nie tylko zadłużenie państw, ale również zadłużenie gospodarstw domowych. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest sekurytyzacja - powstanie instrumentów finansowych, bardzo skomplikowanych. Nie sprawdziły się również działania agencji ratingowych i ich trafność w ocenie wiarygodności kredytowej w dobie kryzysu. Temu sprzyja również rozwój sektora bankowego, który zarabia na transakcjach ogromne pieniądze i oczekuje jak największych zysków.
Okazuje się, że umiejętność oszczędzania i przekazywania dóbr następnym pokoleniom jest ważnym przejawem patriotyzmu. - Do tego wszystkiego wytworzyła się ogromna potrzeba konsumpcji. Beztroska konsumpcja i życie na kredyt to zjawisko stało się, niestety, naturalne. Kiedyś ludzie odkładali pieniądze, zbierali oszczędności. Państwa budowały swoją potęgę na tym, że ich obywatele oszczędzali - mówi członek RPP.
Zdaniem prof. Gatnara, powstanie systemu rezerwy cząstkowej, odejście od parytetu złota i możliwość kreacji pieniądza nie przez bank centralny, a przez banki komercyjne w postaci kredytu spowodowało, że nie tylko w Europie, ale na całym świecie pieniędzy jest trzykrotnie więcej niż rzeczy, które można za nie kupić. - Najbardziej widoczny jest dług publiczny. Ale państwo jako dłużnik sobie poradzi, bo państwa nie można pozbawić majątku. Państwo nie musi długu spłacać, wystarczy, że spłaca odsetki. Czasami opłacalne jest również rolowanie długu - wyjaśnia prof. Gatnar.
Nominalnie - według jego oceny - najbardziej zadłużonym krajem na świecie w 2014 r. były USA, a w Europie - Niemcy. Względnie najbardziej zadłużona jest Japonia, a w Europie - Grecja. - Liczby same w sobie nie budzą niepokoju, bo ważne jest, w czyich rękach znajduje się ten dług i czy państwo ma odpowiednie rezerwy. Zdaniem członka RPP, dla Niemiec taki dług to nie problem, podobnie dla USA. Grecy natomiast dali się uwieść niemieckim i francuskim bankom, zaciągając kredyty na konsumpcję. Dług Polski rósł gwałtownie po 2007 r. Przejęcie środków z OFE wystarczy, zdaniem ekonomisty, na 3 lata minimalizowania długu. Za obsługę długu musimy płacić ok. 90 mld zł rocznie. Zadłużyły się również samorządy, wykorzystując pieniądze z projektów unijnych - potrzeba było mieć wkład własny.
- Tylko banki centralne, niezależne od polityki, są w stanie uratować świat. Ale dlaczego, skoro to politycy doprowadzili do sytuacji kryzysu? To politycy obiecywali każdemu emeryturę, opiekę zdrowotną, wszystko, co pozwoliło przejąć władzę. Nie mówię o Polsce, ale o politykach na świecie. Polska jest mało zadłużonym krajem. Przerost sektora bankowego i banków centralnych to skutek kryzysu zadłużeniowego - stwierdził prof. Gatnar.
- Jeśli nie dojdzie do odpuszczenia win - długów, to młode pokolenie będzie musiało spłacić dług obecnego pokolenia. Na aktualnej sytuacji korzysta sektor bankowy, ponieważ wszystkie transfery idą przez sektor finansowy - dodał ekonomista.
Prof. Gatnar został zapytany, czy program 500+, wprowadzony przez rząd Beaty Szydło, nie spowoduje wzrostu deficytu. Zdaniem członka Rady Polityki Pieniężnej, program ten był potrzebny. - Moim zdaniem, ma same zalety. Po raz pierwszy jest rząd, który miał odwagę wsparcia rodzin, zwłaszcza wielodzietnych. Ten program, moim zdaniem, przełoży się na wzrost konsumpcji, co jest pozytywne dla polskiego wzrostu gospodarczego. Jakaś część tych środków zostanie zaoszczędzona i przejdzie do sektora bankowego w postaci oszczędności. Zatem te dwa czynniki powodują moją dobrą ocenę tego programu. Nie zgadzam się z negatywną opinią, choćby politologów, bo ten program - ze względów choćby społecznych - powinien się dawno temu pojawić. Mamy zapaść demograficzną w Polsce, a chodzi o bezpieczeństwo demograficzne. Poza tym budżet jest w tym roku dobrze skonstruowany - odpowiedział prof. Gatnar.