Miałeś spakować plecak i ruszyć w nieznane. Miały być przygody, szaleństwo i serca uniesienie, miało być niespodziewanie i po młodzieżowemu, miał być wypoczynek, a tu co?
Majówka, majówka i po majówce. Powrót do szarej wschodniej rzeczywistości. Powolutku zaprzęgasz barki przygniecione codziennością w stary, dobrze ci znany kierat. Wzrok spuszczasz znów na papiery, tabelki, względnie książki... Ewentualnie juwenaliowo-dżunglowo przedłużasz sobie ten czas słodkiego lenistwa. Mózg na hamaku, te sprawy. Większość otoczenia jednak z większym lub większym płaczem wraca do roboty – byle do Bożego Ciała. Byle do sesji. Byle do wakacji. Byle do urlopu.
A jeszcze kilka dni temu świat rysował się przed tobą zgoła inaczej. Przede wszystkim miał znacznie więcej kolorów. Już nie tylko czerń asfaltu, biel przewracanych kartek i szarość dymu tudzież smogu, którego na Lubelszczyźnie dzięki Bogu nie mamy aż tak dużo. Do spektrum doszedł nieba błękit, zieleń lasów i innych puszcz, czerwień i pomarańcz zawieszonych w sielance motyli, żółć piaseczku nadbałtyckiego nigdy nie tkniętego deszczem… Wyszedłeś po zajęciach z uczelni i byłeś panem wszechświata, przed którym maluje się znacznie głębsza perspektywa.
Z punktu siedzenia, w którym tkwisz normalnie - mogłeś zobaczyć dużo więcej. Przede wszystkim kusiła harmonia z wszechświatem, którą na łonie natury w ciągu tych kilku majowych dni z pewnością posiądziesz. Tuż obok widziałeś siebie samego w dumnej pozie machającego flagą na marszu trzeciomajowym i z mądrą miną opowiadającego dziatwie o historii Polski. Zobaczyłeś także w owej wizji optymistycznej siebie nad morzem, siebie w górach, siebie wyspanego, siebie szczęśliwego i rozpromienionego, siebie na rowerze i na rolkach, siebie gotowego na nowe wyzwania, siebie, który skończył to co zaczął, siebie w sukience z nowej wiosennej kolekcji Gucciego, siebie na pikniku nad fiordem, na wspinaczce w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i w pałacu w Kozłówce. Oczywiście wszystko naraz. Zapomnisz o pracy, zrelaksujesz się, rozluźnisz... Poznasz wielu ciekawych ludzi, a kto wie! Może nawet spróbujesz skoku ze spadochronem albo i bez, jak cię ułańska fantazja poniesie. Ów rysujący się przed twymi oczyma świat miał jakby wyraźniejsze kontury. Już nie rozmyte przysypianiem na wykładzie, zmęczonymi życiem worami pod oczami, sztucznym oświetleniem sal wykładowych. Wtedy kształty stały się wyraźne, a oczy twe oślepione słońca blaskiem, zbombardowane fotonami, oderwane od komputera... Zaraz, zaraz... Oderwane? Jak było naprawdę?
Hej! Miałeś spakować plecak i ruszyć w nieznane. Wsiąść do pociągu byle jakiego, wymknąć się konduktorowi i nie płacić kary. Miały być przygody, szaleństwo i serca uniesienie, miało być niespodziewanie i po młodzieżowemu, miał być wypoczynek, a tu co? Co tam mówisz? A, projekt był do zrobienia... I kolokwium tuż po majówce, bezczelność prowadzącego. I zaległości do nadrobienia. Czyli wyściubiłeś chociaż na chwilkę nos ze swojej norki? A, żeby wynieść śmieci... Tu kościół, tam facebook, a w dodatku przyszli goście i jakoś tak zleciało? No i zleciało. Ale wiesz co? Nie martw się. Już całkiem niedługo Boże Ciało i wakacje. Byle do następnego wolnego. Wtedy świat będzie wyglądał zupełnie inaczej...