Podchodzą do tego projektu bardzo poważnie, co wprawia w zadumę ich rodziców. Niektórzy nawet nie zdawali sobie sprawy, jakim talentem obdarzeni są ich synowie.
Pomysł założenia takiego chóru chodził mu po głowie, gdy był jeszcze klerykiem. Miał sprecyzowane zainteresowania i plany duszpasterskie. Pomagał mu przy tym wyjątkowy słuch muzyczny i chęć zrobienia czegoś nowego.
Pomysł wyjawił arcybiskupowi, a ten dał mu czas na jego doszlifowanie. - W wigilię Zesłania Ducha Świętego mija rok od momentu, gdy abp Stanisław Budzik dekretem powołał do istnienia chór „Pueri Cantores Lublinenses” - mówi ks. Atilla Honti, wikariusz w parafii MB Różańcowej, dyrygent i pomysłodawca chóru.
- Wykonujemy repertuar muzyki chóralnej po łacinie i po polsku. Są to utwory Pergolesiego, Gounoda, części stałe Mszy św. Angażujemy do chóru chłopców z całego Lublina, nie jesteśmy chórem parafialnym, ale diecezjalnym - wyjaśnia dyrygent.
Znaleźć chętnych do śpiewania chłopców w kilkusettysięcznym mieście to nie problem. Ale jak znaleźć chłopców potrafiących dobrze śpiewać i z potencjałem? Trzeba zrobić przesłuchanie. Tak też zrobił ksiądz dyrygent.
Jeździł po szkołach i za zgodą dyrektorów szukał kandydatów do chóru. Wioletta Wojciechowska jest mamą Jakuba, który w Szkole Podstawowej nr 30 poszedł na przesłuchanie i został zakwalifikowany. - Nie ukrywam, że to dodatkowy obowiązek dla rodziców, ale to również nagroda dla nas, bo dziecko przejawia pewne zdolności i może je rozwijać, a dodatkowo prezentować je - wyjaśnia.
Dorota Kowalik jest mamą Mikołaja, ministranta w parafii MB Różańcowej. - Jestem bardzo zadowolona, bo syn kształtuje swój charakter wokół wartości, które nam z mężem odpowiadają. Chcę też powiedzieć, że nie mieliśmy pojęcia, że Mikołaj potrafi śpiewać. Dodatkowo okazało się, że ma zamiłowanie do gry na organach - opowiada.
Krzysztof Chruścicki chodzi do piątej klasy szkoły podstawowej. Zapewnia, że przynależność do chóru daje mu wiele satysfakcji, że zdecydowanie bardziej pociąga go muzyka chóralna niż współczesna muzyka rozrywkowa. - To nie powinno dziwić - tłumaczy.
Emil Zieliński trafił do chóru w drugim naborze i najbardziej docenia współpracę z kolegami. Poza tym widzi wartość w stawianych wymaganiach. - Nasz dyrygent nie mówi „nic się nie stało, że zaśpiewałeś tak, a nie inaczej”, ale od razu poprawia - wyjaśnia chórzysta.
Próby chóru odbywają się dwa razy w tygodniu, z możliwością sobotnich warsztatów uzupełniających, w sali przy parafii MB Różańcowej przy ul. Bursztynowej w Lublinie.
Obszerny artykuł o „Pueri Cantores Lublinenses” ukaże się w 21 numerze lubelskiego „Gościa Niedzielnego”.