Święty o. Pio wciąż działa. Świadectwa jego wstawiennictwa zbiera o. Roman Rusek, kustosz relikwii peregrynujących po Polsce.
Parafia ojców kapucynów jest jedną z niewielu w Polsce, które znalazły się na szlaku peregrynacji relikwii o. Pio w postaci habitu i rękawiczki świętego.
Pomysłodawcą peregrynacji szczególnych znaków świętego jest kapucyn o. Rusek, odpowiedzialny w Polsce za grupy modlitwy o. Pio. On to zwrócił się do kapucynów w Pietrelcinie, by zgodzili się wypożyczyć do Polski relikwie franciszkanina.
- Początkowo miały one znaleźć się tylko w Krakowie, w sanktuarium Bożego Miłosierdzia, ale pomyślałem sobie, że skoro pokonają taki kawał drogi z Włoch do Polski, to poproszę kustosza sanktuarium w Pietrelcinie, żeby pozwolił, by relikwie zostały w Polsce 10 dni i przez ten czas odwiedziły różne polskie parafie. Tak się stało. Lublin znalazł się na szlaku peregrynacji - mówi o. Roman.
Wszędzie, gdzie relikwie św. Pio się pojawiają, gromadzą się tłumy wiernych. To znak, jak bardzo bliski ludziom jest ten święty.
- Sprawdza się obietnica dana przez o. Pio swoim duchowym dzieciom, że nie będzie w niebie odpoczywał, ale cały czas będzie je wspierał i wstawiał się za nimi. Jest wiele zapisanych świadectw orędownictwa św. Pio, ale wiele też zbieram po drodze. Wczoraj w Słupsku przyszła po wieczornej modlitwie do mnie kobieta i powiedziała, że rano modliła się przed relikwiami o zgodę w rodzinie. Po powrocie do domu zadzwonił do niej brat, z którym nie rozmawiała 8 lat i poprosił, by przebaczyli sobie winy i się pojednali. Z kolei w Gdańsku podeszła do mnie kobieta z prośbą, bym pobłogosławił chłopca, którego miało nie być na świecie. Lekarze nie dawali kobiecie szans na zostanie mamą, ona pełna ufności modliła się do o. Pio o pomoc. Owocem modlitwy jest syn, którego pobłogosławiłem - opowiadał o działaniu św. Pio o. Roman.
Relikwie zostają w Lublinie dziś do 21.40 w kościele kapucynów na Poczekajce, potem ruszają do Nowego Sącza.