W akcję zainicjowaną przez gimnazjalistów zaangażował się cały Milejów: pomagała szkoła i rodzice, do wsparcia inicjatywy zachęcał proboszcz. No i udało się.
To był deszczowy, ale ciepły dzień. Kolonia Chmiel niedaleko Lublina. Ładny dom z zadbanym podwórkiem, dookoła dojrzała zieleń drzew. U państwa Pędraków pojawiło się mnóstwo gości: przedstawiciele fundacji „Mam marzenie” i młodzież gimnazjalna z Milejowa. Spełniło się wyjątkowe marzenie ich chorego syna Dawida – dostał plac zabaw z karuzelą.
Krok za krokiem
Dawid ma cztery lata. Pewnego dnia chłopiec nie miał siły wstać. Bolały go mięśnie rąk i nóg. Rodzice szybko zabrali go do lekarza. – Przyszedł onkolog i powiedział, że będzie konieczne pobranie szpiku do badania. Okazało się, że Dawid ma ostrą białaczkę limfoblastyczną średniego ryzyka. Leżał w szpitalu dziecięcym w Lublinie, przyjął mnóstwo chemii przez ostatnie półtora roku. Teraz jeździmy raz w miesiącu na kontrolę, rokowania są pomyślne. Obecnie trwa 72-tygodniowe leczenie podtrzymujące, jesteśmy niemal na półmetku – mówi z drżeniem w głosie Kinga Pędrak, mama Dawida.
Gimnazjalista ogarnie
– Działamy tak, jak nam serce podpowiada. Młodzież, z którą pracuję, wybiera sobie podopiecznych fundacji „Mam marzenie” i robi wszystko, aby spełnić marzenie chorego dziecka. Najpierw uzyskujemy informacje dotyczące wieku, choroby i profilu marzenia. Postanowiłem dwa lata temu, że powinienem bardziej zadziałać wychowawczo – nie pod względem mówienia, ale konkretnej pracy – tłumaczy Karol Legiedź, nauczyciel i wychowawca w Gimnazjum nr 1 w Milejowie. Aby spełnić marzenie Dawida, należało uzbierać sporą sumę, ale i tu gimnazjaliści ze swoim nauczycielem sobie poradzili. – Działaliśmy długofalowo. Organizowaliśmy różne kiermasze, zwłaszcza w okolicy świąt. Prosiliśmy sławne osoby o gadżety na licytację. Otrzymaliśmy piłkę od Marcina Gortata, piłki i koszulki od zawodników Górnika Łęczna, ponadto piłkarze z Łęcznej przyjechali do nas na licytację. Przy dużym udziale rodziców udało się przeprowadzić kiermasz ciast. A wreszcie przygotowaliśmy charytatywny spektakl teatralny z przeznaczeniem na plac zabaw dla Dawida. Cieszę się, że mam w klasie osoby, które myślą nie tylko o sobie – mówi Sebastian Mazur z klasy 2a gimnazjum w Milejowie.
Bez granic
– Mamy radość, widząc uśmiech Dawida. Liczy się dla nas również to, że umiemy ze sobą współpracować. Cieszymy się naszym wychowawcą, bo nas rozumie i zachęca do rozwoju i aktywności. Zebraliśmy dzięki naszym akcjom 4,5 tys. zł i jesteśmy szczęśliwi. Chcemy w przyszłym roku kolejny raz podjąć się takiego przedsięwzięcia – tłumaczy Laura Kubić, uczennica gimnazjum w Milejowie. Okazuje się, że cały Milejów zaangażował się w dzieło zainicjowane przez gimnazjalistów, pomagała szkoła i rodzice, do wsparcia inicjatywy zachęcał ks. Andrzej Jóźko, tamtejszy proboszcz. – Mieszkamy w dość małej miejscowości, jednak pokazaliśmy, że w czynieniu dobra nie ma granic, że ludzie młodzi nie są tacy źli, jakby chcieli niektórzy – dodaje Emilia Szalak.
Mam możliwość
W fundacji jest od ośmiu lat. Zaangażowana jest w wiele inicjatyw, także w działalność katolickiego stowarzyszenia „Agape”. Twierdzi, że pomaga, bo ma taką możliwość. – Marzenia się spełniają i cały czas się tego uczymy, lecz nie każdy może zostać marzycielem – informuje Natalia Kulig, koordynator oddziału lubelskiego fundacji „Mam marzenie”. Marzycielem może zostać dziecko, które w momencie zgłoszenia do fundacji cierpi na chorobę zagrażającą życiu. – Nasi podopieczni są najczęściej pacjentami oddziału onkologicznego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Lublinie. Moim zadaniem jest uczestniczyć w spotkaniu, w którym lekarz ocenia stan zdrowia dziecka. Od strony formalnej jest mnóstwo kwestii, które trzeba dopełnić. Jeśli wpłynęło zgłoszenie marzyciela to z pakietem dokumentów idę do szpitala i przeprowadzam rozmowę z dzieckiem, rodzicami, lekarzami – wyjaśnia Natalia. Dawid zastrzegł sobie, że jego wymarzony plac zabaw ma mieć karuzelę. To skomplikowana sprawa, ale nikt nie ma prawa ingerować w marzenie dziecka. – Są cztery kategorie marzeń: marzyciel może coś dostać, spotkać się z kimś, wyjechać gdzieś i zostać kimś na jeden dzień – wyjaśnia Agata Wójcik, wolontariuszka. Natalia Kulig twierdzi, że nie ma marzeń, których nie da się spełnić, o ile stan zdrowia marzyciela na to pozwala lub marzenie nie zagraża jego zdrowiu.