Na stronie internetowej znalazłyby się pozowane, profesjonalne zdjęcia Jezusa, dwunastu apostołów, ich krótki życiorys, zainteresowania i kompetencje. I nie tylko.
Prawdopodobnie znalazłaby się tam również mapa planowanych podróży Mistrza z Nazaretu i zapowiedź nadchodzących spotkań, dysput z faryzeuszami, uczonymi w Piśmie, celnikami i tymi, którzy wcześniej by się z Nauczycielem umówili.
Należałoby się spodziewać, że strona internetowa „towarzystwa Jezusowego” posiadałaby czytelne zakładki, wśród których znalazłyby się wiarygodne świadectwa uzdrowień, cudów, egzorcyzmów i wskrzeszeń.
Wyobrażam sobie tam też miejsce na profesjonalnie przygotowane kazania, na równinie i „na Górze”. A, że dzisiaj karmimy się obrazami, to z chęcią chciałbym zobaczyć galerię zdjęć z wesela w Kanie Galilejskiej, analizując czy to już wino, czy jeszcze woda w kamiennych stągwiach. Pytanie co z procesem, biczowaniem i drogą krzyżową Mesjasza… Pewnie też byliby chętni na oglądanie tego widowiska i śledzenie relacji z jej przebiegu. Może osoba odpowiedzialna za prowadzenie strony dementowałaby plotki na temat Szymona Piotra i Judasza, przedstawiając prawdziwe okoliczności zaparcia się i zdrady. Może administrator dodałby zdjęcia uciekających do Galilei uczniów po śmierci Mistrza, nie wiem.
Jednak na stronie zabrakłoby zdjęć pokazujących moment zmartwychwstania, no może administrator dodałby jedynie kilka z wnętrza pustego grobu: zbliżenia na chustę i płótna, ujęcie zdziwionych twarzy kobiet i straży. Sylwetkę Ogrodnika, który do Marii Magdaleny odezwał się po imieniu, to wszystko. A może jeszcze jedno by się udało – pokazać pałanie serc uczniów z Emaus, bo dobry fotoreporter jest w stanie oddać stan duszy fotografowanej osoby.
Po, co jednak ten barwny wywód? Bo zastanawiam się, komu Jezus zleciłby prowadzenie swojej strony internetowej, profilu na facebooku. A zastanawiam się nad tym, bo czasami zdarza mi się szukać informacji na stronach internetowych niektórych parafii. Zdaję sobie sprawę, że chcemy ładnie i kolorowo, i pobożnie, i tanio. No i efekt jaki jest – każdy widzi.
Parafia A w mieście X. Najpierw w oczy razi informacja o remoncie zabytkowej studni, z której piły konie króla Jagiełły. A może nie piły. Na głównej stronie jeszcze znajduję informację o wysokości dofinansowania unijnego owego remontu, nieco niżej informacje o Światowych Dniach Młodzieży. Po lewej i po prawej mnóstwo zakładek. No i jeszcze aktualna galeria zdjęć z... ferii zimowych. Wszystko na kupie. Dużo koloru hard blue. Czyli słodkiej odmiany niebieskiego.
Parafia B w mieście Y. Aktualne ogłoszenia i „rozjechane” zdjęcie wnętrza kościoła. Odsyłacz do kancelarii i archiwum. To by było na tyle. Ale uwaga, jest jeszcze przejście do facebooka. 14 polubień profilu. Ciekawe dlaczego.
Parafia C w tym samym mieście Y. Widać, że stronę mógł przygotowywać już nawet lektor, który zna się trochę. Są tu wrzucone aktualne ogłoszenia, u góry dwie Matki Boże, inni święci, informacja, że mamy miesiąc czerwiec i że codziennie odprawiane jest nabożeństwo do NSJ oraz, że miesiąc temu był maj i było nabożeństwo, którego centralną część stanowi Litania Loretańska. W galerii znajdziemy zdjęcia z Orszaku Trzech Króli i z Dnia Babci.
Parafia D w miejscowości Z. Ujrzałem chmurki, które płyną ze strony prawej do lewej, jak tekst Biblii hebrajskiej, albo tekst sur w Koranie. Wspomnienie kolorów strony startowej nie pozwala spokojnie zasnąć. I znów na wierzchu galeria, w której wikariusz przebrany za mikołaja rozdaje prezenty, pod spodem tańce góralskie dzieci w parafii na Wyżynie Lubelskiej.
Ale żeby nie było tylko o tych słabych stronach… Polecam kontakt z rektorem kościoła św. Piotra Apostoła w Lublinie. Może on podpowie jak można osiągnąć cel w postaci przejrzystej i profesjonalnej strony. Polecam zatem www.swpiotr.lublin.pl. Znalazłem to czego szukałem również na przejrzystej i aktualnej stronie parafii Miłosierdzia Bożego w Chełmie i jeszcze kilku innych stronach. Istnieje niestety jeszcze jedna kategoria stron parafialnych: error 404, czyli not fund.