Macierzyństwo transnarodowe

Migracja zarobkowa polskich kobiet i sytuacja ich rodzin, które przeżywają deficyt opieki, stanowi dziś poważny problem i wyzwanie.

Naukowcy, także z Lublina, zajęli się tym wielowątkowym zjawiskiem stosunkowo niedawno. Efekty tej wieloletniej pracy przynoszą, niestety, ponury obraz rzeczywistości. Wyniki ich badań nie zawsze są w stanie dotrzeć do świadomości przeciętnego obywatela, a nawet jeśli tak się stanie, to wątpliwe, czy ktoś zmieni swoją decyzję pod wpływem takiej lub innej analizy.

Eurosieroty

Skończyła studia na prywatnej uczelni. Pieniądze przysyłali rodzice. Twierdzi, że jest skrajną indywidualistką, bo tak ukształtowało ją życie. Rodzice Agnieszki wyjechali do pracy w Niemczech, gdy miała 13 lat. Jej siostra Iza miała lat 11. – Rówieśnicy mi zazdrościli, bo mogłam robić, co chciałam, wychowywała nas babcia. Nie miała kontroli nade mną, pisałam usprawiedliwienia do szkoły, opuszczałam zajęcia. Miałam pieniądze, fajne ubrania, starsze towarzystwo. Niestety, za wcześnie poznałam tę stronę życia, która jest ewidentnie przereklamowana. Najgorsze jednak było to, że nie miałam rodziców. Teraz odczuwam ten brak. Wszystko wychodzi w dorosłym życiu. Pamiętam do tej pory ten okropny ból i lęk, gdy wyjeżdżali po kilku dniach pobytu w czasie świąt. Mam do mamy i taty pretensje, żal, że nas zostawili – mówi Agnieszka. Wspomina, że pewnego razu oglądała z babcią program w telewizji, z którego się dowiedziała, że jest eurosierotą. – Rozpłakałam się, babcia mnie przytuliła i prosiła, żebym zapamiętała, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze. Zawdzięczam jej bardzo wiele. Mimo choroby, musiała się zajmować mną i siostrą, a nie było to łatwe zajęcie. Zamiast cieszyć się ze spokojnej starości, musiała wychowywać swoje wnuki. Do dziś nie rozumiem decyzji ojca i matki. No, jaką trzeba być matką, żeby zostawić dzieci i wyjechać, zwłaszcza że nie groziła nam straszna bieda? – oburza się Agnieszka.

Stracone lata

Podobne doświadczenia mają za sobą Marek i Monika. – Nasza mama wyjechała do pracy we Włoszech, gdy mieliśmy po kilkanaście lat. Tata zajmował się gospodarstwem i nie miał dla nas zbyt wiele czasu. Nie zaznaliśmy ciepłego dzieciństwa. Najwięcej uwagi poświęcali nam dziadkowie. Gdy przychodziliśmy ze szkoły, czekał na nas obiad, babcia robiła pranie, to ona dbała chociażby o nasze przygotowanie do bierzmowania. Najgorsza była tęsknota. Tamtych lat samotności, gdy wraz z siostrą byliśmy dziećmi, nikt nam nie zwróci – wzdycha Marek. Gdy poznał swoją narzeczoną, jeszcze przed ślubem zastrzegł, że jeśli kiedyś przyjdzie im wyjechać do pracy za granicę, to wyjadą całą rodziną i nikt nie zostanie pozbawiony obecności najbliższych. – Takich osób jak ja i moja siostra jest całe mnóstwo. Żyjemy ze swego rodzaju stygmatem. Bez normalnej rodziny staniemy się kalekami w każdej przestrzeni, takimi zatomizowanymi pokrakami skupionymi na sobie – precyzuje.

Konsekwencje i teorie

Od lat procesami migracji kobiet i deficytem opieki w ich rodzinach zajmuje się prof. Zofia Kawczyńska-Butrym, kierownik Zakładu Socjologii Ogólnej i Badań nad Migracjami UMCS. Kilkuletnie badania prowadzono dwuetapowo – w Norwegii, pod kierunkiem prof. Lise Isaksen z Uniwersytetu w Bergen, i w Polsce na UMCS. – Udowodniliśmy naszymi badaniami, że istnieją deficyty opieki wynikające z faktu migracji kobiet, które są odpowiedzialne kulturowo i tradycyjnie za sprawowanie opieki w swoich rodzinach – tłumaczy prof. Kawczyńska-Butrym. Jej zdaniem, migracja kobiet jest procesem globalnym. Nie dotyczy tylko Polski. Analiza tego zagadnienia pokazuje, że kierunek migracji jest jeden – z krajów biedniejszych do bogatszych. – Dziecko potrzebuje obojga rodziców. Potrzebuje ojca i matki. Dane naukowe nie pozostawiają złudzeń, nawet jeśli się nas faszeruje nowoczesnymi teoriami. Wyjazdy matek pozostawiają zazwyczaj negatywne konsekwencje dla procesu socjalizacji dziecka, mimo że próbują rekompensować swój brak obecności pieniędzmi na studia czy inne dobra – podsumowała socjolog.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..