- Albo Górnik gra na stadionie w Łęcznej, albo bojkotujemy całkowicie tę drużynę! - krzyczeli kibice. Klub ma problemy z pieniędzmi, a jedyny duży sponsor - "Bogdanka" - to za mało. Wszystko wskazuje, że mecze ekstraklasy będą rozgrywane na Arenie Lublin.
Informacja nie padła wprost, bo sytuacja podczas zebrania w restauracji klubowej Górnika Łęczna była napięta, ale klub nie ma wyjścia - zmuszony będzie rozgrywać swoje domowe spotkania na Arenie Lublin. Choć prezes klubu podkreślił na spotkaniu, że żadna umowa nie została jeszcze podpisana, ale przyznał się do prowadzenia intensywnych rozmów w tym zakresie. Powód całego zamieszania? Brak pieniędzy. A w Lublinie będzie łatwiej klubowi z ekstraklasy zdobyć pieniądze od sponsorów niż w Łęcznej.
- Kopalnia "Bogdanka", główny sponsor, w ponad 60 proc. jest własnością spółki Enea, a tam nikt nie przejmuje się specjalnie ekstraklasą w mieście powiatowym, czyli w Łęcznej - padło z ust przedstawiciela władz klubu. Należy przypomnieć, że umowa z kopalnią "Bogdanka" precyzuje, iż sponsorowanie klubu jest możliwe jedynie na poziomie ekstraklasy. Dlatego władze klubu chcą za wszelką cenę utrzymać drużynę w najwyższej grupie rozgrywek. Nadal brakuje ok. 5 mln zł w budżecie, a klub czeka na uzyskanie licencji na przyszły sezon rozgrywkowy.
Na spotkaniu padło wiele cierpkich słów pod adresem burmistrza Łęcznej i radnych. Zdaniem Krzysztofa Kwiatkowskiego, prezesa Stowarzyszenia GKS Górnik Łęczna, każdego roku stowarzyszenie przystępowało do konkursu ofert i otrzymywało najwyżej kilkanaście tysięcy zł. - Mamy przestarzałą instalację świetlną, płacimy 300 tys. zł za podgrzewanie murawy, a stowarzyszenie, które utrzymuje obiekty, nie ma na to pieniędzy - tłumaczył.
- Miasto nie dysponuje wielkimi pieniędzmi, nasz budżet to ok. 60 mln zł rocznie. Nie ma łatwego sposobu na dofinansowanie spółki akcyjnej, jaką jest Górnik Łęczna, my możemy zrobić to, wykorzystując jedynie fundusze na promocję miasta. A w naszym budżecie na promocję miasta radni przeznaczają kwotę ok. 40 tys. zł rocznie - tłumaczył Leszek Włodarski, zastępca burmistrza Łęcznej. Jest to zaskakujące, bo największą promocję miasta stanowi klub grający w ekstraklasie. Zdaniem L. Włodarskiego, władze klubu powinny zasygnalizować radnym i burmistrzowi potrzebę zmiany budżetu. - Od tego się zaczyna rozmowę. Nie słyszałem, żeby w ostatnim półroczu były rozmowy na poziomie Rady Miasta. Oczywiście, radni sami powinni rozumieć ten problem - dodaje wiceburmistrz. Stanowczo wersji o braku kontaktów z burmistrzem sprzeciwili się obaj prezesi.
- Nie będzie żadnej fuzji z Motorem Lublin ani z innym klubem - powiedział Artur Kapelko, prezes Górnika Łęczna SA, aby rozwiać spekulacje kibiców i prasy. Ale kibicom Górnika to nie wystarczyło. - Nie interesuje nas ekstraklasa, jeśli mecze mają być rozgrywane w Lublinie. To jest klub z Łęcznej! - krzyczeli. - Tu przyprowadzał mnie ojciec na mecze, tu chcę przyprowadzać mojego syna, tu są nasze korzenie. Zmieniliście nam herb, zmieniliście nazwę, a my wróciliśmy. Teraz nie wrócimy - wyjaśniał Grzegorz, kibic z Łęcznej.
Prezes Kapelko podkreślił stanowczo, że klub nie zmieni swojej siedziby, a piłkarze będą nadal trenować na obiektach w Łęcznej. Podkreślił, że zbadano rynek i wszystko wskazuje na to, iż rozgrywki spotkań domowych Górnika Łęczna na Arenie Lublin byłyby ratunkiem. - Złotego panaceum nie znaleźliśmy, ale sytuacja nas determinuje, bo rozmawiamy o tym od trzech lat. Reakcja środowiska biznesowego jest zdecydowanie lepsza, jeśli chodzi o Arenę Lublin niż stadion w Łęcznej - dodał A. Kapelko.
W pewnym momencie spotkanie opuścili wszyscy kibice Górnika Łęczna obecni w restauracji klubowej, zapowiadając, że nie będą jeździć na mecze do Lublina.