Wahał się czy zostać księdzem czy filologiem. Wybrał to drugie. Ale po drodze rozpoczął przygodę z teatrem. Z Teatrem Provisorium związany jest już ponad 40 lat lecz nie wyobraża sobie dalszego życia bez występów na scenie.
- Sztuka ma prawo i obowiązek wywoływać dyskusje. Można się nawet o nią spierać, ale nie powinna nas stawiać po obu stronach barykady. Nie wolno w tym wszystkim przekreślać człowieka, bo nawet jak ktoś pisze czy plecie głupoty – to jest nadal człowiekiem - mówi Jacek Brzeziński, aktor Teatru Provisorium.
Urodził się w 1954 roku. Pochodzi z Lublina. Chodził, jak podkreśla, do mało prestiżowego liceum na Podwalu, ale właśnie ta szkoła była dla niego wyjątkowo odkrywcza. Tam też spotkał Janusza Opryńskiego. Poznali się w przedziwnej sytuacji. Dziś się z tego śmieją. Nadal łączy ich wspólna pasja do literatury i teatru. – Chcemy zestarzeć się w teatrze, choć nie wyobrażam sobie, że będziemy starzy. Obiecaliśmy sobie, że będziemy robić sobie kawały i drobne złośliwości. Na wzór dziadków z Muppetów – śmieje się Brzeziński.
Do Provisorium przystąpił w 1974 roku. Zagrał w ponad 20 sztukach teatralnych realizowanych przez ten teatr. Były to przedstawienia plenerowe jak i na wielkich scenach. Od Los Angeles, aż po Tokio. Pierwszym spektaklem, w którym Brzeziński wziął udział jako aktor było „Provisorium Show”. – Niektóre spektakle kosztowały mnie wiele sił i energii. Czasami graliśmy dwa lub trzy razy w ciągu dnia, więc po ostatniej kurtynie niemalże nie mieliśmy sił zejść ze sceny. Pamiętam, że bardzo wymagająca była sztuka „Do piachu” według Różewicza - opowiada.
- Pewnego razu Janusz wymyślił, żebyśmy zrobili adaptację „Ferdydurke” Gombrowicza. Była to prawdopodobnie pierwsza adaptacja tej książki na świecie. Graliśmy to w „Chatce Żaka”. Przy tak dużym zainteresowaniu musieliśmy wystawić sztukę ponad 50 razy - podkreśla. Teatr Provisorium karmi się literaturą, zwłaszcza trudną. Stąd nie zabrakło przez te wszystkie lata odniesień do Hioba, Fausta czy Braci Karamazow.
Od czasu studiów Jacek Brzeziński związany jest z UMCS. Od ponad trzydziestu lat wykłada język polski cudzoziemcom. - Miałem przez te wszystkie lata wiele wyjazdów, wiele prób. Żona jednak była dzielna. Dzieci nie rozumiały mojej pasji, ale to się zmieniło kiedy dorosły. Nie wyobrażam sobie życia bez teatru. Nadal z Januszem mamy wiele planów. A Centrum Kultury w Lublinie jest miejscem wspaniałym, dającym wiele możliwości – podsumowuje aktor, który wcieli się w role Abrahama na Arenie Lublin 23 lipca.
Niedawno Teatr Provisorium zrealizował spektakl zatytułowany: „Punkt Zero: Łaskawe”. Scenariusz do tej sztuki powstał przede wszystkim na podstawie fragmentów powieści Jonathana Littella „Łaskawe”. Reżyser – Janusz Opryński w pracy nad scenariuszem posłużył się też fragmentami powieści W. Grossmana. Inspiracją dla niego stała się też książka Zygmunta Baumana – „Nowoczesność i zagłada”. Punkt zero w historii ludzkości wyznaczyła komora gazowa, która stała się narzędziem w ręku ludzi - zafascynowanych przecież kulturą i sztuką – aby likwidować „gorszych i innych”. Janusz Opryński – podjął temat zła i zagłady zupełnie na nowo, odważnie, z namaszczeniem.
Trzeba mieć nadzieję, że uczestnicy Areny Młodych zainteresują się działalnością artystyczną Jacka Brzezińskiego, Teatru Provisorium czy innych grup pracujących na co dzień w Centrum Kultury w Lublinie.