19 lipca 1944 r. niemieckie władze Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa przystąpiły do likwidacji więzienia na lubelskim zamku wywożąc i rozstrzeliwując ok. 800 więźniów w obozie na Majdanku. 22 lipca Niemcy przeprowadzili ostatnią i największą egzekucję na więźniach zamku. W ciągu dwóch godzin zamordowano ponad 300 osób.
Masakra więźniów została wstrzymana z chwilą otrzymania przez władze więzienne polecenia o natychmiastowym opuszczeniu Lublina. Gestapowcy wraz z naczelnikiem więzienia, niemiecką załogą oraz grupą około 200 więźniów Niemców, opuścili zamek. Po ucieczce Niemców strażnicy polscy otworzyli cele i więzienie opuściło około 1000 osadzonych. Mieszkańcy weszli na zamek poszukując swoich bliskich i udzielając pomocy rannym.
- Co roku chcemy upamiętniać to tragiczne wydarzenie - mówi Barbara Oratowska z Muzeum Lubelskiego. - Jednak tegoroczne obchody są wyjątkowe, ponieważ wiążą się z wydaną przez Muzeum Lubelskie książką ze wspomnieniami naocznego świadka mordu, Czesława Górniewicza. Dotację na wydanie tej publikacji otrzymaliśmy z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Czesław Górniewicz pisanie wspomnień ukończył pod koniec 1983 roku, jednak jego śmierć 24 maja 1984 roku odsunęła w czasie starania o wydanie książki. W roku 1987 dzieci Cz. Górniewicza, mieszkające we Francji, złożyły pełnomocnictwo do Wydawnictwa Lubelskiego, ale z niewiadomych przyczyn książka się nie ukazała.
- 2 lata temu córka Czesława Górniewicza, Bożena Górniewicz Roy,przyjechała z Francji i odwiedziła Muzeum Martyrologii pod Zegarem - wspomina Barbara Oratowska. - Pokazała nam maszynopis wspomnień Czesława Górniewicza. Nazwisko Górniewiczów było mi znane. Nasze działania poszły w tym kierunku, by zdobyć pieniądze na wydanie wspomnień i żeby publikacja ukazała się właśnie 22 lipca w rocznicę likwidacji więzienia i ostatniej egzekucji. Dziś świętujemy piękne ukoronowanie tych naszych starań.
- Ojciec przez lata żył trudnymi wspomnieniami z czasów okupacji - mówi Bożena Górniewicz - Roy. - W czasie emerytury przelał je na papier. Opisał aresztowanie w Zamościu wraz ze swoim ojcem weterynarzem i dwoma braćmi, przewiezienie na zamek lubelski 12 czerwca 1942, opisał też uratowanie przed wywozem do Oświęcimia, które zawdzięczał swojemu ojcu. Eugeniusz Górniewicz, który jest główną postacią tych wspomnień, wyleczył konia komendanta więzienia. Najwięcej miejsca jednak poświęcił na szczegółowy opis ostatnich trzech dni funkcjonowania więzienia na zamku oraz masakry ponad 300 osób. Po tych wydarzeniach, ojciec który w tym czasie miał niespełna 20 lat już do końca życia nie zasnął bez środków nasennych. Swoją książkę poświęcił bratu Wiesławowi więźniowi obozu na Majdanku, przyjaciołom i kolegom, którzy nie dożyli wolności - opowiada nie kryjąc wzruszenia córka byłego więzienia lubelskiego zamku.
Podczas uroczystości obecna była także żona Czesława Górniewicza oraz jego dwaj synowie. Wojewoda lubelski Przemysław Czarnek podkreślił w swym wystąpieniu, że pamięć o wydarzeniach sprzed 72 lat jest naszym obowiązkiem. - Nie przychodzimy dziś do zamku lubelskiego po to, by nienawidzić - podkreślał wojewoda. - Nie przychodzimy po to, by rozdrapywać rany ani po to by, wyciągać destrukcyjne wnioski. Przechodzimy po to, by pamiętać o tych, którzy zostali zamordowani w bestialski sposób już na sam koniec wojny. Przychodzimy, by pamiętać o tym kto to zrobił. Nasze dzisiejsze uroczystości to świadectwo pamięci, bo wybaczanie nie oznacza zapominania.