Kiedyś podobno z uroków Baranowa korzystał jeden z bohaterów Sienkiewiczowskiej Trylogii, dziś każdy kto zechce odwiedzić tę nadwieprzańską miejscowość, na pewno zakocha się w tutejszej przyrodzie.
Kościół w Baranowie, stojący w centrum miejscowości i mający za swego patrona od początku istnienia św. Jana Chrzciciela, wznoszony był trzy razy. Najpierw drewniany przez Piotra Firleja w 1549 r., później także drewniany przez rodzinę Ponętowskich, aż w końcu w obecnym kształcie już murowany powstał w latach 1764 – 1781. Jego budowę sfinansował ks. Tomasz Okuński.
O Baranowie pisał w jednej z części Trylogii Henryk Sienkiewicz opisując historię, kiedy to Onufry Zagłoba, przed bitwą pod Gołębiem, na dłużej zatrzymał się w Baranowie na tutejszej plebani,kosztując znakomitych miodów pitnych, których właścicielem był ówczesny proboszcz Baranowa. Prawdopodobnie ta wizyta wpłynęła na wynik bitwy.
To jedna z ciekawostek dotycząca parafii, która dziś liczy blisko 3,5 tys. wiernych, i której świątynia bez wątpienia jest jednym ze skarbów lubelskiego powiśla. – Choć nie można naszego kościoła w żadnym stopniu porównywać z tymi, które znajdują się w Piotrawinie, Wąwolnicy czy Kazimierzu Dolnym, to jednak został on uwzględniony przy renowacji zespołów zabytkowych powiśla lubelskiego – mówi proboszcz parafii ks. Andrzej Maleszyk. – Cieszę się, że udało się odnowić elewację oraz dach kościoła. Teraz staramy się o pozyskanie pieniędzy na remont wnętrza – wyjaśnia.
Proboszcz ks. Andrzej Maleszyk wprowadził do baranowskiego kościoła relikwie bł. Matki Teresy z Kalkuty.
Justyna Jarosińska /Foto Gość
W baranowskim kościele jak informuje proboszcz należy odnowić przede wszystkim dekoracje malarskie na ścianie pochodzące z XIX w. – Chciałbym też kiedyś wyremontować starą zakrystię, ale to może jeszcze poczekać – dodaje.
Baranów, oprócz zabytkowego kościoła, oferuje tym, którzy zechcą choć na chwilę zatrzymać się w tych rejonach, także inne atrakcje. To miasteczko otoczone malowniczymi lasami, a wśród okolicznych terenów perełką niewątpliwie jest Pradolina Wieprza. Można tam napotkać siedliska dzikich ptaków: łabędzi, bocianów, derkaczy, czajek i błotniaków.
W trakcie pieszych podróży nietrudno dostrzec wędrujące błotne żółwie, a także wydry i bobry. – Mamy tu też wspaniałe szlaki rowerowe – chwali się proboszcz pokazując dużą pieczęć członka grupy „Zielony Pierścień” która stworzyła lokalną krainę rowerową. – Tym, którzy do nas zawitają na rowerze mogę podbić kartę, że zaliczyli trasę w ramach wybranego szlaku – dodaje.