Coraz więcej dużych miast i metropolii na całym świecie staje się domem dla tych niezwykle cennych owadów. Tereny wiejskie nie stanowią już dzisiaj bezpiecznego miejsca dla pszczół. Jesteśmy świadkami zjawiska, które nie śniło się poprzednim pokoleniom.
Mimo, że zdajemy sobie sprawę ze szkodliwości stosowania oprysków na terenach uprawnych, to nadal w wielu gospodarstwach lekarstwem na wszystko, nawet na drobne chwasty, stał się oprysk. Człowiek współczesny - wydaje się nie reagować i na masową skalę stosuje pestycydy i herbicydy, co zagraża wielu gatunkom owadów. Niesie to również katastrofalne skutki dla pszczół. A bez tych ostatnich ludzkość czeka głód.
Kto by jeszcze kilkadziesiąt lat temu pomyślał, że pszczoły będą bezpieczniejsze w mieście niż na wsi. Że to właśnie w miastach znajdą więcej pokarmu, aniżeli na polskiej wsi. Lublin to kolejne duże miasto, które postanowiło zatroszczyć się o przyszłość pszczół. Te wyjątkowo cenne owady zadomowiły się na dachu konwiktu KUL. Do Lublina przywiózł je ks. Tomasz Gałuszka, student katolickiego uniwersytetu. Ks. Tomek przekonuje, że pszczoły, które swe domy mają w centrum miasta, czują się bardzo dobrze, o czym świadczy ilość wyprodukowanego w tak krótkim czasie miodu. - Paradoksalnie miasto jest często lepszym miejscem do życia pszczół niż wieś, szczególnie ta gdzie prężnie rozwinięte jest nowoczesne rolnictwo - zaznacza. - Tam rolnicy, by ich uprawy były idealne stosują ciężką chemię, która nie sprzyja ani życiu pszczół ani tym bardziej produkcji miodu.
Marcin Sudziński podczas malowania nowych uli, które staną na dachu CSK. ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Od 1 września, dosłownie po sąsiedzku - bo na dachu Centrum Spotkania Kultur zamieszkają nowe pszczele rodziny. Zajmował się nimi będzie Marcin Sudziński, pszczelarz i artysta, który właśnie kończy malowanie nowych uli. Eksperci podkreślają, że umiejscowienie uli z pszczołami na dachu budynku jest rozwiązaniem bezpiecznym dla ludzi, zapewniającym odpowiednią izolację przestrzenną, bo nawet podczas prowadzenia prac pasiecznych zaniepokojone pszczoły nie mają okazji do ataku na postronne osoby.
- Do miast pszczoły przenoszą ludzie, bo owady dobrze się tam czują - jest większa dostępność i różnorodność pokarmu oraz nie ma oprysków. Od wczesnej wiosny do późnej jesieni w mieście nie brakuje pszczołom pokarmu - tłumaczy Sudziński. Zdaniem pszczelarza to ostatni dzwonek dla człowieka, który powinien wziąć odpowiedzialność za przyrodę. - One żyją po to żeby pracować, rozmnażać się i budować nowe kolonie – dodaje.
Najbardziej popularnym pszczelim produktem jest miód, który wzmacnia serce, także poprzez zawarty w nim potas, a zawarta w miodzie acetylocholina wzmacnia wydolność mięśnia sercowego. Miód łagodzi stres, wspiera pracę mózgu, goi rany, ma również właściwości antybakteryjne. Do tego świetnie sprawdza się jako kosmetyk. - Regularne spożywanie miodu potrafi wyciągnąć człowieka z chorób układu nerwowego i układu krążenia. Jak podkreśla Marcin Sudziński, niezwykle cennym pszczelim produktem jest pyłek kwiatowy i jad pszczeli, stosowany w leczeniu niektórych chorób, w tym choroby Alzheimera.
- Po wielu staraniach z przychylnością radnych i Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Lublin możemy podziwiać pasiekę w Centrum Spotkania Kultur i wspólnie z mieszkańcami Lublina tworzyć program aktywujący dzieci, młodzież i dorosłych w dziedzinie ekologii. Wpisujemy się tym samym w wielowiekową tradycję pszczelarstwa na Lubelszczyźnie, uzupełniając aktywność znamienitych ośrodków kształcenia pszczelarzy takich jak Państwowe Technikum Pszczelarskie im. Zofii i Tadeusza Wawrynów czy UP w Lublinie - informują organizatorzy akcji.