Szymon Hołownia: - Nie daj więc sobie wmówić, że nie masz na nic wpływu, bo masz większy niż myślisz. Nie rezygnuj z wakacji, nadal chodź do kina i pij wino do kolacji.
Dyskusja przeniosła się również na działalność charytatywną. Szymon Hołownia opowiadał o założonych przez siebie fundacjach. Fundacja „Kasisi” działająca w Zambii pomaga dzieciom osieroconym, chorym na AIDS, zakażonym wirusem HIV, które stały się obiektem handlu, przemocy czy innych działań. Tłumaczył również czym zajmuje się „Dobra Fabryka”, która działa na terenie kilku państw afrykańskich, ale być może będzie aktywna także w jednym z rejonów Rosji, gdzie zdaniem Szymona jest nagląca potrzeba pomocy określonej grupie osób.
Założyciel fundacji „Kasisi” odpowiadał również na pytania osób, które uczestniczyły w spotkaniu w sali widowiskowej Chełmskiego Domu Kultury. Został zapytany o kondycję polskiego Kościoła i o możliwość porównania go z innymi wspólnotami. - Nie podejmuję się tego zadania, mogę powiedzieć coś na temat Kościoła na poziomie parafii. Natomiast nie wierzę, że sprawdza się myślenie w kategorii Kościoła narodowego w przypadku chrześcijaństwa opartego na Ewangelii. Bo chrześcijaństwo jest „odmiejscowione”, to taki system, który da się „wgrać” do każdego człowieka, żyjącego pod każdą szerokością geograficzną. I w każdym Kościele są słabe i mocne punkty - wyjaśniał. - Mam swoje parafialne kościoły, w których czuję się dobrze: w Zambii, Polsce, Anglii, ale są też takie wspólnoty, w których się nie odnajduję.
Po spotkaniu Szymon Hołownia podpisywał książki ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Na pytanie dotyczące przyszłości, odpowiadał, że Pan Bóg oduczył go skutecznie, we wszystkich wymiarach myśleć o przyszłości. – Nie myślę w horyzoncie dłuższym niż jeden dzień. „Słonia da się zjadać tylko po kawałku” - jak głosi stare, afrykańskie przysłowie. Kiedy budzę się rano to mówię: „Panie Boże daj mi, żebym wieczorem był bliżej Ciebie niż jestem teraz”. Zawsze nam brakuje wszystkiego na za tydzień, na za dwa tygodnie. Ale na dzisiaj mi jeszcze nigdy niczego nie zabrakło. Modlę się przecież: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”, a nie na za dwa tygodnie. Manna na pustyni wystarczała na jeden dzień, nie dało się jej odłożyć na lokatę - mówił. Dodał jednak, że jesteśmy też od tego, aby sprawiać, że na dziś wystarczy również tym, którzy nie mają niczego.
- Chcę napisać książkę o tym „dzisiaj”. Jakoś nie daje mi spokoju to, że tylu z nas zakorzenionych jest w przeszłości, w przeszłości Kościoła, polityki, historii „z głową do tyłu”. Tymczasem nie ma wczoraj, nie ma jutro – jest dziś. Dlatego chcę wycisnąć z „dziś” jak najwięcej. Dziś chcę być lepszym człowiekiem, chrześcijaninem, a najtrudniej jest być chrześcijaninem wobec swoich najbliższych, w domu rodzinnym - precyzował.
Po spotkaniu Szymon Hołownia podpisywał swoje książki, które cieszyły się w Chełmie dużym powodzeniem. - Jestem zadowolona i cieszę się, że przyszłam. Było bardzo sympatycznie i pouczająco. Kupiłam trzy książki, bo chcę je wręczyć również moim znajomym, którzy cenią sobie książki Szymona, a nie mogli dzisiaj przyjść. Przeczytałam ostatnio „Święci codziennego użytku” i „Jak robić dobrze”. Nie są to rzeczy skomplikowane, ale niezwykle upraszczające drogę do Boga i otwierające umysł. Dobrze, że ktoś pisze takie książki - mówi Monika z Chełma.