Toshiki Okada i Chelfitsch zaprezentowali w Lublinie sztukę o rzeczach podstawowych, w stylu, do którego wschodni Europejczyk nie przywykł. Konfrontacje Teatralne potrzebowały tego spektaklu.
Punktem wyjścia dla japońskiego reżysera było trzęsienie ziemi, tsunami i katastrofa w Fukushimie. I nawet jeśli widzowi z Lubelszczyzny odległym przeżyciem wydaje się tragedia Japończyków z 2011 r. to warto doświadczyć tego prostego, a jednocześnie gęstego treścią spektaklu, żeby sobie przypomnieć o ograniczoności, skończoności i kruchości. Swojej kruchości. I kruchości naszej cywilizacji. I spokoju. I dobrobytu, i sytości. I niepewności jutra.
Z pokoju, w którym mieszkają zatomizowane jednostki – nie widać codziennych problemów, nieszczęść i dramatów innych ludzi. Jest tylko praca, pokój i dźwięki, i światła. Jest napięcie. A wyczerpana bateria w telefonie nie stanowi powodu do niepokoju, bo i tak nie mamy do kogo zatelefonować. Do nas też nikt nie zadzwoni bez powodu. Wszyscy są zajęci. Skoncentrowani na własnym świecie, który ogranicza się do pokoju. W mieście. W mieście zatomizowanych jednostek ludzkich.
Toshiki Okada w swoich spektaklach koncentruje się na zmianach w społeczeństwie japońskim, jakie zaszły po katastrofie w Fukushimie. W teatrze tego dramatopisarza i reżysera nie ma już miejsca na fikcję. Są za to alegoryczne obrazy napięcia i izolacji, obecne wśród Japończyków po katastrofie. Z perspektywy Europejczyka napięcie i izolacja nie stanowią jednak rzeczywistości obcej. Z tą różnicą, że Okada wyraża to za pomocą absolutnie nowatorskiego języka w przestrzeni teatralnej, a my nie chcemy się nad tym zbytnio rozwodzić.
W sztuce „Time’s Journey Through A Room”, zaprezentowanej w Centrum Spotkania Kultur w Lublinie w ramach festiwalu Konfrontacje Teatralne, świat żywych złączony jest z duszami tych, którzy odeszli w czasie lub tuż po katastrofie, mając nadzieję na lepsze jutro. Akcja ma toczy się w 2012 r.
To sztuka, która w niezwykle szczegółowy sposób rozprawia się z psychologicznymi konfliktami i emocjami, które poprzedzają proces wyobcowania się jednostek. Okada jest obecnie najważniejszym artystą japońskiej sceny teatralnej. W jego wydaniu dźwięk, ruch ciała i obraz funkcjonują na jednym, tak samo ważnym poziomie.
Na scenie nasączona dźwiękami przestrzeń. Niestety, nie zawsze było to planowane – bo kilku lubelskich amatorów sztuki nie wyłączyło dźwięków w swoich telefonach.
Okada nie potrzebuje brutalności, nagości i wulgarności, by pokazać najbardziej wewnętrzne dramaty i dylematy człowieka, w tym wyizolowaną samotność. Całość spektaklu ukierunkowana jest na otwarcie się bohaterów na nadzieję.
Scenografię, a także dźwięk zrealizował Tsuyoshi Hisakado. Na scenie wystąpiła trójka genialnych aktorów: Izumi Aoyagi, Mari Ando, Yo Yoshida.
To, co mogło przeszkadzać, to spóźnialscy, wywołujący hałas. I brak oznaczeń we wnętrzach CSK, co sprawiło, że wiele osób miało kłopot z odnalezieniem sali, gdzie miał się odbyć spektakl.