Nie grozi paraliżem, bo nie ma nic wspólnego z kręgosłupem. Szpik, który może uratować życie, najczęściej pobierany jest z krwi. Jedynie 20 proc. przypadków to pobranie komórek macierzystych z talerza kości biodrowej.
Każdego roku ponad 10 tysięcy osób w Polsce zapada na jedną z chorób nowotworowych krwi lub szpiku. Od kilku lat tylko w naszym kraju wykonuje się około 1500 ratujących życie transplantacji szpiku, w tym aż w 75 procentach od dawców niespokrewnionych. Dawcy z zagranicy ratują polskich pacjentów, a dawcy z Polski pacjentów na całym świecie.
– Dziś polski rejestr prowadzony przez POL- TRANSPLANT skupia ponad milion niespokrewnionych dawców, co daje Polsce 6. miejsce na świecie i 3. w Europie pod względem liczby zarejestrowanych – informuje rzecznik prasowy Fundacji DKMS Polska Dorota Wójtowicz-Wielgopolan. – Mimo tej na pozór dużej liczby nadal co piąty chory potrzebujący przeszczepienia pozostaje bez swojego dawcy – dodaje. Prawdopodobieństwo znalezienia bliźniaka genetycznego, który mógłby być dawcą, to jak 1 do 20 tysięcy. Bywa, że spada do kilku milionów. – To właśnie dlatego tylko 1 proc. zarejestrowanych dawców zostaje dawcą faktycznym – wyjaśnia Dorota Wójtowicz-Wielgopolan. Z przeprowadzonych na zlecenie Fundacji DKMS w maju 2016 r. badań TNS wynika, że choć 89 proc. Polaków deklaruje, że słyszało o dawstwie szpiku, to tylko 32 proc. rozumie, na czym to polega. Część osób myśli, że pobranie szpiku jest jednoznaczne z punkcją kręgosłupa, więc mit ten nadal zraża potencjalnych dawców do rejestracji.
Życie ma sens
O tym, że bycie dawcą to nic strasznego, przekonuje Paulina, lublinianka, która jest jednym z 29 faktycznych dawców z naszego miasta i jednym ze 119 z całego województwa. Telefon informujący o tym, że ma bliźniaka genetycznego i że czeka on na pomoc, zadzwonił dwa lata temu. – Okazało się, że to 3-letni chłopiec mieszkający we Włoszech – opowiada. – Wiedziałam od razu, że jeśli to jest dziecko, komórki macierzyste raczej na 100 proc. będą pobierane z talerza kości biodrowej – dodaje. – Gdy człowiek rejestruje się w bazie potencjalnych dawców, do końca nie jest świadomy tego, co robi – śmieje się Paulina. – Pamiętam, jak w przypływie emocji z koleżanką ze studiów zdecydowałyśmy się na rejestrację. Potem się o tym zapomina, aż do chwili, gdy zadzwoni telefon. Kobieta nie kryje, że gdy dowiedziała się, że będzie poddana zabiegowi, czuła obawę. Jednak, jak mówi, świadomość, że może komuś uratować życie, w tym przypadku maleńkiemu dziecku, natychmiast zniwelowała strach. Gdy Paulina oddawała szpik, miała 4-letnią córkę i od jakiegoś czasu bezskutecznie starała się z mężem o kolejne dziecko. – Gdy zadzwonił ten telefon, wiedziałam, dlaczego do tej pory nam się nie udało – śmieje się kobieta. – Wszystko jednak w naszym życiu jest zaplanowane na górze. Dziś jestem mamą również rocznego chłopca – dodaje. Paulina podkreśla, że dzięki temu, że to dziecko we Włoszech żyje, jej życie nabrało prawdziwego sensu. – Gdyby trzeba było, bez wahania zrobiłabym to raz jeszcze – mówi. – Mnie to nic nie kosztuje, a mogę komuś podarować coś najcenniejszego. Sam zabieg, jak mówi kobieta, nie jest niczym strasznym. – Mój mąż, gdy zobaczył, jak to wygląda, także natychmiast zarejestrował się w bazie. Wielu ludziom źle się to wszystko kojarzy, bo jest szpital, a w tym przypadku narkoza, ale to tak naprawdę mało inwazyjny zabieg – podkreśla. Paulina cały czas jest w bazie dawców. – Szansa, że znajdzie się drugi bliźniak, jest pewnie minimalna, ale jest – zaznacza.
Zmobilizować i uwrażliwić
Jak informuje Agata Maraszek, kierownik Działów Rekrutacji Dawców i Fundraisingu Fundacji DKMS, Lubelszczyzna to region o największym potencjale rejestracyjnym w Polsce. – Podczas akcji, jaką przeprowadziliśmy dla nauczycielki Beaty Nowak, zarejestrowało się ponad 1300 dawców, co pokazuje, że ludzie stąd potrafią się zmobilizować do pomocy drugiemu człowiekowi i są wrażliwi na cudze nieszczęście. Fundacja DKMS w związku z tym podjęła decyzję o stworzeniu regionalnej komórki, która skupi się na akcjach rejestracyjnych dla pacjentów z województwa lubelskiego. Od czerwca tego roku przeprowadzone zostały już akcje dedykowane pacjentom z Lublina, Suchowoli i Zamościa. We współpracy z kuratorium realizowany jest program „Komórkomania”, skierowany do szkół ponadgimnazjalnych. Każdy mieszkaniec województwa lubelskiego może włączyć się w działania Fundacji DKMS promujące ideę dawstwa szpiku, rejestrując się jako potencjalny dawca podczas Dnia Dawcy w swojej miejscowości (kalendarz Dni Dawcy dostępny na: www.dkms.pl), organizując Dzień Dawcy Szpiku (kontaktując się z Fundacją na: dziendawcy@dkms.pl) albo inicjując akcję Dzień Dawcy Szpiku dedykowaną osobie chorej na nowotwór krwi.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się