Wielokrotnie nie doceniano siły idei oraz kultury. Tymczasem szeroko rozumiana kultura: język, literatura, tradycja i religia – prowadziły do wzajemnych konfliktów, a nawet rzezi.
Na łamach „Le Monde” w październiku 1992 r. opublikowano przemówienie Václava Havla, w którym zwrócił uwagę, że w ponowoczesnym świecie politycy powinni nauczyć się czekać. Dotyczyć to miało również twórców kultury. Twierdził, że świat, w którym żyjemy nie jest maszyną, którą dowolnie można sterować według osobistych pragnień. Z perspektywy tamtego przemówienia widać, że jesteśmy jeszcze bardziej niecierpliwi.
Postawa lęku, a z drugiej strony chęć kreacji uproszczonej wizji rzeczywistości towarzyszy problemom, które obecnie wydają się być najważniejsze. Dotyczą one także bezpieczeństwa we współczesnym świecie. Dlatego z nadzieją należy oczekiwać na międzynarodową konferencję „Kulturowe uwarunkowania bezpieczeństwa narodowego”, która odbędzie się od 15 do 16 listopada w murach Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Program konferencji TU
Jak podkreślają organizatorzy – bezpieczeństwo zależy nie tylko od potencjału demograficznego i militarnego, a ważną rolę na tym polu odgrywają uwarunkowania kulturowe, a więc system wartości, elementy scalające daną wspólnotę, a także podziały i konflikty na tle religijnym, terytorialnym, narodowym czy nawet językowym.
Prof. Henryk Duda z Wydziału Nauk Humanistycznych KUL mówi, że celem konferencji jest interdyscyplinarna analiza źródeł przyszłych konfliktów wpisanych w rzeczywistość społeczną i kulturową ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Walorem zbliżającej się konferencji jest jej temat oraz sami organizatorzy zapewniający gruntowne zbadanie problemu: Wydział Nauk Humanistycznych i Wydział Nauk Społecznych KUL oraz Wydział Cybernetyki Wojskowej Akademii Technicznej i Lwowski Uniwersytet Bezpieczeństwa Życia. – Celem konferencji jest interdyscyplinarna analiza źródeł przyszłych konfliktów, które wpisane są w rzeczywistość społeczną i kulturową – mówi prof. Henryk Duda z Wydziału Nauk Humanistycznych KUL. Konferencja stanowi okazję, aby odrzucając dyskusję ideologiczną, w sposób naukowy podjąć najważniejsze problemy.
Dr hab. Wojciech Gizicki z Wydziału Nauk Społecznych KUL podkreśla, że konferencja będzie okazją do przemyślenia zachodzących zjawisk i procesów w obrębie wspólnoty europejskiej i tożsamości Europejczyków.
- Historia pokazuje, że wielokrotnie nie doceniano wagi idei oraz kultury. Tymczasem szeroko rozumiana kultura: język, literatura, tradycja i religia – prowadziły do wzajemnych konfliktów, a nawet rzezi. Są też przykłady innego rodzaju, kiedy idea potrafiła podrywać ludzi do walki. Wojna, obronność i bezpieczeństwo to nie tylko zbrojenia – tłumaczy prof. Duda. Jego zdaniem nie wiadomo czy stoimy na krawędzi wojny, czy ta wojna właśnie się kończy. – O tym powiedzą pokolenia, które przyjdą po nas. My raczej mamy tendencje do tego, by nie dostrzegać zagrożeń. Wydaje się nam, że świat przechodzi gładko z epoki do epoki. Tam gdzie są ludzie, istnieje potrzeba uzgadniania stanowisk, tam pojawiają się konflikty. Nauki społeczne i humanistyka – mogą te konflikty rozpoznać i ewentualnie powiedzieć, że moglibyśmy coś w tej kwestii zrobić – tłumaczy.
- Jeśli chcemy eskalacji, każda przyczyna jest dobra. Przyczyny kulturowe nie są najważniejszym powodem konfliktów, ale za to stają się świetnym pretekstem. Nie mówi się wprost o przyczynach, kiedy atakuje się tych, którzy mówią inaczej niż my lub inaczej wierzą – wyjaśnia prof. Duda. Naukowiec nie wierzy w istnienie świata bez konfliktów. – Mamy ewangeliczny obowiązek robić wszystko, aby zła było mniej, ale człowiek nie daje gwarancji zbudowania idealnego świata.
Zdaniem W. Gizickiego dziś należy się uważnie przyjrzeć temu, dlaczego przeciętny człowiek boi się imigrantów, bo to może być źródłem potencjalnych konfliktów. – Powodem kryzysu migracyjnego pośrednio jest też pewna jałowość tożsamości i wartości europejskiej, lansowanej przez elity polityczne. Duża część społeczeństwa europejskiego nie bardzo wie jaką ma tożsamość i jakie wartości wyznaje. W związku z tym nie bardzo jest w stanie bronić się przed napływem ludzi, którzy mają sprecyzowaną kulturę i cele – tłumaczy Wojciech Gizicki.