Małżeńskie górki i dołki

Kiedy pierwsza fascynacja mija, bywa, że dogadać się ze współmałżonkiem jest ciężko. Sposobem na poprawę relacji i zwyciężanie kryzysów może być Domowy Kościół Ruchu Światło-Życie.

Małżeństwo jest jak góra na którą trzeba się wspiąć. Problem w tym, że mąż wspinaczkę zaczyna z innej strony wzniesienia niż żona. Na szczęście im bliżej szczytu jest każdy z nich, tym są bliżej siebie.

- To oczywiście przenośnia, która jednak pokazuje jedną z dróg, jakie małżonkowie mogą wybrać. Szczytem jest Pan Bóg. Im każde z nas stara się być bliżej Pana Boga, tym bliżej jesteśmy siebie. Niby takie oczywiste, a jednak z tą wspinaczką pod górę bywa różnie. Czasem zwyczajnie się nie chce, czasem napotykamy na różne trudności i się zniechęcamy, czasem ulegamy jakiemuś wypadkowi. Samemu się pozbierać jest trudno, ale jeśli z pomocą przyjdzie wspólnota, w której są małżeństwa idące podobną drogą, jest zwyczajnie łatwiej - mówią Maria i Krzysztof Kowalikowie, którzy prowadzili rekolekcje dla małżeństw z Domowego Kościoła.

Co znaczy być bliżej Pana Boga? - To nic innego niż szukać Go w swoim życiu. Jednym przychodzi to łatwiej, dla innych to prawdziwe zmaganie. Jest tak szczególnie w przypadku, kiedy nie mamy dobrych doświadczeń wyniesionych z własnych domów rodzinnych. Kiedy nie jesteśmy w stanie przypomnieć sobie,  by nasz tata przytulał nas, brał na kolana i mówił, że nas kocha i jest z nas dumny, nawet jak przynieśliśmy jedynkę ze szkoły, czy wybiliśmy piłką szybę sąsiadowi. Wielu ojców swoje relacje z dziećmi ogranicza do pytania "co tam w szkole?" nie oczekując nawet wyczerpującej odpowiedzi zadowalając się standardowym "w porządku". Trudno wówczas, kiedy samemu się dorośnie, wyobrazić sobie Boga, jako kochającego ojca, który bierze nas na kolana, czy podaje rękę by razem pokonać jakieś przeszkody. Dlatego tak ważne jest, by mówić swoim dzieciom, że jesteśmy z nich dumni i ich kochamy, ważne by tata miał czas powygłupiać się z dzieciakami, okazać im czułość i prawdziwe zainteresowanie - mówił małżonkom ks. Marek Maj posługujący podczas rekolekcji.

Bycie w Domowym Kościele to jedna z możliwości odkrycia współmałżonka na nowo i wspólna droga do świętości.

- Dla nas w tym Ruchu ważne jest to, że obejmuje on całą naszą rodzinę. Zaczynamy od siebie, budujemy jedność między małżonkami i przez naszą wzajemną miłość dajemy dzieciom poczucie bezpieczeństwa i świadomość bycia kochanym. Cenimy bardzo to, że na rekolekcje jeździmy całymi rodzinami. Nie tylko my poznajemy małżeństwa, które żyją podobnie, zawiązujemy przyjaźnie, które trwają przez całe życie, ale i nasze dzieci spotykają się z innymi dziećmi i widzą, że to czym żyje nasza rodzina jest bliskie także wielu innym - podkreślają małżonkowie.

W archidiecezji lubelskiej do Domowego Kościoła należy ponad 1500 osób, które spotykają w małych wspólnotach nazywanych kręgami rodzin.

- Wielką radością jest to, że jest nas coraz więcej. Na początku 2000 roku w  diecezji było około 80 kręgów, dziś jest ich ponad 200. Oznacza to, że małżonkowie poszukują wspólnoty, która pozwoli im razem iść do Pana Boga - mówią Iwona i Włodzimierz Pytlakowie para diecezjalna Domowego Kościoła Ruchu Światło-Życie.

Domowy Kościół jest otwarty na każde małżeństwo, zarówno takie, które zaczyna swoją wspólną drogę, jak  takie, które od wielu lat idzie razem. To miejsce zarówno dla tych, którzy mają się dobrze, jak i dla tych, którzy przeżywają trudności i kryzysy. Zainteresowanych Domowych Kościołem odsyłamy na stronę www.oaza.lublin.pl.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..