Jeśli naprawdę Leśmian kogoś dziś gryzie, to moje, literaturoznawcze, sumienie, bo jeśli okazał się niegodny, by znaleźć się w panteonie sław obok Piłsudskiego czy Kościuszki, to znaczy, że czegoś ważnego nie udało się przekazać, objaśnić.
Nie ma szczęścia Leśmian do czytelników, choć wydawałoby się, że taki poczytny i namiętnie cytowany. Rok 2017 miał być Rokiem Leśmiana (80 rocznica śmierci i 140 – urodzin), ale nie będzie. Do końca nie wiadomo, dlaczego, ponieważ nikt oficjalnie zastrzeżeń nie zgłosił. Ale wygrała mniej kontrowersyjna konkurencja… Nie ma szczęścia autor „Łąki” dziś, nie miał i za życia, gdy w ankiecie „Wiadomości Literackich” nie zmieścił się w gronie 100 najlepszych pisarzy. Po cóż więc bronić poety?
Jego poetycka wyobraźnia sięga daleko poza obszar gotowych pewników. Stawia pytania, gdzie kończy się realność a zaczyna świat ułudy. Pokazuje rzeczywistość płynną, zmienną, zaskakującą – temu służy uwolnienie języka z okowów potoczności, choćby słynne leśmianizmy. Jest to poezja, która nie nazywa (a więc nadaje imiona rzeczom już znanym), lecz rozpoznaje – wkracza w rejony niedostępne zwykłemu językowi i potocznemu doświadczeniu. Jest w pełni poezją metafizyczną. Krzysztof Dybciak precyzyjnie wykazał, że filozofia Leśmiana całkowicie różni się od znanych nam systemów filozoficznych, a Rymkiewicz pisał: „Leśmian opowiada nam jakieś zadziwiające i niezwykłe rzeczy o naszym tutejszym i tamtejszym życiu”, co więcej: opowiada je nie tylko mądrze, ale także w sposób mistrzowski, niezwykły, zaskakujący” („Leśmian. Encyklopedia”).
Być może zdecydował charakter tej twórczości – nie była to poezja zbiorowych mitów i narodowych obowiązków, raczej pełna dziwów i magii, a także niedwuznacznego, jawnie eksponowanego erotyzmu („I stały się maliny narzędziem pieszczoty / Tej pierwszej, tej zdziwionej...”). Ale poeta ma prawo, ba! - obowiązek, do indywidualnych poszukiwań, do wkraczania także w obszar doznań intymnych. Być może zaszkodziła Leśmianowi jego biografia, w której znalazło się miejsce i na romans, i na kryminalną historię z defraudacją dużej sumy pieniędzy z kancelarii Leśmiana. Ale nie z biografii rozliczamy poetów…
Jeśli naprawdę Leśmian kogoś dziś gryzie, to moje, literaturoznawcze, sumienie, bo jeśli okazał się niegodny, by znaleźć się w panteonie sław obok Piłsudskiego czy Kościuszki, to znaczy, że czegoś ważnego nie udało się przekazać, objaśnić. Leśmian jest poetą na miarę naszych największych: Kochanowskiego, Mickiewicza, Norwida, Miłosza.
* Dr hab. Lech Giemza jest pracownikiem Katedry Literatury Współczesnej na Wydziale Nauk Humanistycznych KUL