Choć na pierwszy rzut oka wydaje się wyzwaniem, doświadczenia z Włoch, gdzie pomysł się narodził, pokazują, że warto poświęcić na to 6 lat.
To, do czego zostali zaproszeni młodzi, nie trwa kilka tygodni czy nawet miesięcy. To program opracowany na 6 lat, podczas których co tydzień odbywają się spotkania w małych grupach. Raz w miesiącu organizowane są w parafii, w pozostałe piątki młodzież zapraszana jest do domów rodzin z parafialnych wspólnot neokatechumenalnych, które podjęły się zostać „chrzestnymi” od bierzmowania.
– Pomysł nie jest całkiem nowy. W latach 90. XX w. w parafii Męczenników Kanadyjskich w Rzymie Kiko Argüello, założyciel Drogi Neokatechumenalnej, zaproponował program, który miał zmieniać nastawienie młodych do Kościoła. Nie tylko w Polsce wielu nazywało bierzmowanie „sakramentem pożegnania z Kościołem”. Oczywiście, warto było go mieć czy, jak niektórzy mówili, zrobić, bo jest potrzebny do zostania chrzestnym czy do ślubu kościelnego. Ale przecież nie o to chodzi! – mówi Maciej Barczentewicz, który wraz z żoną znalazł się w grupie małżeństw prowadzących program w Polsce.
Kiko Argüello zaproponował, by program włoski objął młodzież od 13. roku życia, ponieważ właśnie wtedy we Włoszech udzielany jest sakrament bierzmowania, i dalej trwał aż do matury. Wiadomo było, że głoszenie nauk przed bierzmowaniem w wielkiej grupie młodzieży, która nie ma możliwości wypowiadania się czy komentowania tego, co słyszy, skutek ma różny, najczęściej, niestety, mizerny. Doświadczenia Drogi Neokatechumenalnej pokazały, że spotkania w małych grupach, dzielenie się słowem Bożym, rozmowa o przykazaniach i świadectwo życia konkretnych osób mają większe szanse powodzenia, by dotrzeć do kogoś z Dobrą Nowiną. Podzielono więc młodzież na małe grupy 7-, 8-osobowe, które co tydzień odpowiedzialne małżeństwa z wieloletnim doświadczeniem Drogi zabierały do swoich domów, częstowały posiłkiem, organizowały modlitwę, rozmowę na określony temat, budując tym samym małą wspólnotę, która pomaga młodzieży doświadczyć osobistego spotkania z Bogiem jako miłującym Ojcem oraz Jezusem Chrystusem, który umarł za nasze grzechy, zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia i posyła nam Ducha Świętego, Obrońcę i Pocieszyciela w każdej sytuacji.
– Doświadczenia włoskie pokazały, że rzeczywiście ci, którzy zdecydowali się na udział w takiej formie przygotowania do sakramentu bierzmowania i kontynuacji spotkań po samej uroczystości, odkrywali dostępną każdemu prawdę, której wielu nie chce widzieć, że są dziećmi Bożymi, kochanymi przez Pana Boga najbardziej na świecie. To zaś zmienia wszystko w życiu, ustawia nowy kąt widzenia rzeczywistości – mówi Wojciech Kaczmarek, odpowiedzialny za neokatechumenat w Lublinie.
Więcej w kolejnym lubelskim "Gościu Lubelskim".