Gdyby nie mogli tu przyjeżdżać, wielu z nich nie wychodziłoby z domu, a choroba byłaby jeszcze trudniejsza do zniesienia. Ośrodek wsparcia dla osób z zaburzeniami psychicznymi w Matczynie to nie instytucja, to dom, gdzie każdy czuje się kochany.
Gdybym nie mogła tu przyjeżdżać, chybabym umarła – mówi wprost Alicja, jedna z podopiecznych. – Jestem tu przewodniczącą. Mam dużo roboty. Kawę i herbatę robię, obieram warzywa. No i mam tutaj dużo przyjaciół, ale niektórzy działają mi na nerwy – wyjaśnia Alicja. Jest jak dziecko: otwarta, ufna, lubi się przytulać. To nic, że dobiega czterdziestki. Ala jest i tak w dobrej sytuacji i, jak na swoje problemy, radzi sobie całkiem nieźle. Do Matczyna przyjeżdżają też tacy, którzy bez pomocy innych nie byliby w stanie funkcjonować. – Nasi podopieczni mają różne problemy natury psychicznej, które sprzężone są z innymi chorobami. Jedni radzą sobie lepiej, inni gorzej. Naszym zadaniem jest im pomóc funkcjonować najlepiej jak się da, ale chyba najważniejsze jest po prostu być z nimi i dawać im odczuć, że są ważni i kochani – mówi pani Urszula Zielińska, kierownik ośrodka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.