Warto, a nawet należy być na bieżąco z szeroko pojętą sztuką. Jak to zrobić, gdy domowy budżet nie zawsze się domyka? W Lublinie jest na to sposób.
Współczesny człowiek w średnim wieku głównie pracuje (nawet wtedy, gdy nie pracuje). Od czasu do czasu je. Kilka godzin w ciągu doby zajmuje mu sen. Czasami czynnie odpoczywa najczęściej biegając. Po cichu marzy o tym, by móc choć odrobinę liznąć kultury. Obejrzeć najnowszy film, pójść na koncert czy do teatru. Dla wielu jednak to luksus nieosiągalny nie tylko z powodu braku czasu, ale też braku pieniędzy. Bo przecież na koncert nie pójdzie sam, a wyjście czteroosobowej rodziny to już spory wydatek. Więc rezygnują wszyscy. Rezygnują i narzekają, że ukulturalniać się nie mogą. A właśnie, że mogą.
Od kilku już sezonów na lubelskiej Poczekajce u ojców kapucynów, funkcjonuje Franciszkańskie Centrum Promocji Kultury Chrześcijańskiej. Nazwa nie oznacza wcale, że promują jedynie kulturalne wydarzenia religijne. W jedynym takim amfiteatrze w Lublinie, bez wątpienia nie zobaczymy obrazoburczych spektakli, ale już na przykład utwory naszego słynnego komediopisarza Fredy, zdecydowanie tak.
Każdego miesiąca kapucyni wraz z działającym przy parafii Stowarzyszeniem Przyjaciół Parafii Poczekajka w ramach projektu „Z kulturą do nieba” proponują wszystkim mieszkańcom Lublina konkretną dawkę kultury. Są to często koncerty, również znanych muzyków, spotkania z ciekawymi ludźmi a także warsztaty.
Proboszcz parafii czasami narzeka, że choć stara się, by oferta była interesująca i różnorodna i choć ludzie chwalą działalność Centrum, to jednak osób zainteresowanych udziałem w wydarzeniach jest mało. A przecież wszystko co Poczekajka proponuje, jest za darmo. Gdzie w takim razie tkwi szkopuł? Czy to co jest za darmo gorzej smakuje? Lepiej narzekać, że człowieka nie stać na obcowanie z kulturą?
Może jednak warto przyjrzeć się co FCPKCH ma do zaproponowania w ramach kolejnej edycji programu choćby na najbliższą niedzielę. Na deskach amfiteatru przy kapucyńskim kościele o godz. 17 pojawi się Ireneusz Krosny ze swoim „Teatrem jednego mima”.