Były prezydent mówił w Lublinie o polityce, konieczności przedefiniowania wartości demokratycznych, Kościele w czasach demokracji i o wielkim szczęściu jakie ma obecne pokolenie Polaków.
Lech Wałęsa, były prezydent RP i przywódca „Solidarności” spotkał się z mieszkańcami Lubelszczyzny w Centrum Kongresowym Uniwersytetu Przyrodniczego. Odpowiadał na pytania publiczności, mówiąc o rzeczach poważnych niekiedy żartował. Zachęcał do aktywności obywatelskiej, do współpracy i zgody. Pytany o przyszłość sugerował wybór drogi wartości mimo, że wielu woli drogę wolności. Podkreślał wielokrotnie, że trzeba przedefiniować wartości demokratyczne. – Bez wartości nie da się niczego zbudować. Musimy wykrzesać z siebie siły na najbliższe dziesięć lat, na naniesienie poprawek – mówił były prezydent.
Wspominając swoją prezydenturę podkreślał, że niekiedy nie miał czasu na to, by się zastanawiać, ale zmuszony był działać od razu. – Nie miałem czasu na demokrację, na konsultacje. Po tamtej stronie był sztab ludzi dobrze zorganizowanych. Ale Niebiosa mi pomagały. Dzięki wam zrobiłem karierę tysiąclecia. Teraz jest czas, żeby wam się odwdzięczyć – tłumaczył.
W spotkaniu z Lechem Wałęsą uczestniczyło kilkaset osób ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Zaznaczył jednocześnie, że nie podoba mu się to, co dzieje się w Polsce, Europie i w USA. – Wybory w USA. Znam tego człowieka. Spotkaliśmy się gdzieś tam. Kiedyś było nie do pomyślenia, aby on wygrał wybory. Ale narody chcą mian – podkreślał. Stwierdził przy tym, że strasznie niebezpieczny jest poziom populizmu w polityce i rezygnacja z zasad prawa.
Przekonywał, że po upadku komunizmu poszukuje się nowych rozwiązań. Natomiast Polacy, w związku ze swoim doświadczeniem dziejowym są narodem, który szuka owych rozwiązań, bo położenie geopolityczne zmuszało ich do tego. Zapytany o pokojowe wyprowadzenie wojsk radzieckich z Polski i o rozmowy z Jelcynem mówił: - Miałem wybitne szczęście. Ktoś z góry nade mną czuwał. Dyplomaci mają swoją klasę rozmów i negocjacji. Gdybym był dyplomatą, to bym tego nie osiągnął.
Podkreślał, że położenie geopolityczne Polski nie jest już przekleństwem, ale błogosławieństwem. Bo można wybudować dwadzieścia pasów ruchu między Berlinem i Moskwą i czerpać zyski z handlu i usług. – To środek Europy – tłumaczył. – My się zawsze biliśmy, a trzeci korzystał – mówiłem Jelcynowi.
Zapytany o ponowny wybór Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej podkreślił, że być może nawet Saryusz-Wolski jest lepiej przygotowany, ale Tusk jest bardzo zdolnym politykiem i daje radę. – Dobry, zdolny, szybko reagujący. Możemy mieć z niego pożytek. My marnujemy talenty – dodał. Podkreślił jednocześnie, że on sam miał wybitne szczęście, a jest wielu wybitnych i dolnych ludzi, którzy nie mają takiej szansy, „żeby przeskoczyć przez bramę”.
Zapytany o to, czy nie jest łamana Konstytucja RP gwarantująca bezstronność światopoglądową i rozdział państwa od Kościoła były prezydent odpowiedział: - Wszystko rozpatrujcie w czasie i okolicznościach. Ja wtedy, wiedząc, że komuniści chcą nas oszukać, od „okrągłego stołu” zaczynając, że chcą przy naszej pomocy wykonać parę rzeczy, niekorzystnych - a potem grzecznych zostawić, a niegrzecznych wyrzucić. Wiec wiedziałem, że będą oszukiwać. Że z dziesięciu kamer zrobią jeden kieliszek i pokażą jak my „chlamy”. Ja nie chlałem, może dwa kieliszki 25 [gram red.] wypiłem i to po plombach się rozleciało i nawet smaku nie złapałem. Dlatego wiedząc z góry, że będą oszukiwać, dlatego uprosiłem: ludzie wiary mają siedzieć [przy „okrągłym stole” red.] żeby później powiedzieć: to nie była prawda. Po to ich zamontowałem przy „okrągłym stole”. A po drugie patrzyłem, że ten komunizm nas zbałamucił, że morale po komunizmie nie jest za dobre. Kto tu może coś zrobić? Zorganizowano religię [w szkole red.] i tym kierując się montowałem. A dzisiaj mnie nie kochają. Dlaczego? Bo uwagi zgłaszam. Nie dzielcie mi narodu! Kościół nie może się bawić w popieranie gdy jest demokracja. Musi być ponad podziałami – mówił Wałęsa.