Nie jest łatwo pokazać czyjeś życie, szczególnie takie zakończone straszną śmiercią. Podjęliśmy się jednak tego zadania, by pokazać, że bycie dobrym człowiekiem kochającym Boga jest możliwe nawet w takich okolicznościach - mówił lubelskiej młodzieży Witold Ludwig, reżyser filmu "Zerwany kłos".
To nie jest film dokumentalny - podkreślają twórcy filmu "Zerwany kłos" opowiadającego o bł. Karolinie Kózkównie. Jednak pokazana historia pozwala lepiej poznać polską błogosławioną i zrozumieć czasy, w których dziewczyna poniosła śmierć z rąk rosyjskiego oprawcy.
- Pomysł na film przyniosło życie. Tak się złożyło, że spotykaliśmy wokół siebie bardzo dużo ludzi zainteresowanych Karoliną Kózkówną. Po bliższym przyjrzeniu się postaci uzmysłowiliśmy sobie, że kult błogosławionej bardzo się rozwija i niemal każdy słyszał o niej, choć nie każdy coś więcej potrafi powiedzieć - mówi Witold Ludwig.
Przygotowania do filmu trwały 2 lata. - To był czas naszego osobistego spotkania z bł. Karoliną, zbieranie informacji, tworzenie scenariusza. Przygotowywaliśmy się do tego bardzo starannie, by film nie był cukierkową laurką, ale też by nie epatował przemocą i grozą, o co łatwo, gdy opowiada się o morderstwie dziecka i gwałcie. Chcieliśmy zrobić film, który nie tylko opowie historię, ale zachęcić też do refleksji nad wartością życia, nad własnymi relacjami z Panem Bogiem. Naszym marzeniem było, by widz po jego obejrzeniu stał się lepszym człowiekiem - mówi reżyser.
"Zerwany kłos" ma trzech bohaterów. Pierwszy to Karolina Kózkówna pokazana najpierw przez pryzmat rodzinnego domu, rodziców, którzy nie mogą sobie darować, że doszło do takiej tragedii i czują się za nią współodpowiedzialni, potem postać dziewczyny ukazana jest jako niezłomna chrześcijanka oddająca życie w obronie wartości płynących z wiary.
Drugą bohaterką jest Teresa, koleżanka Karoliny. Uniknęła śmierci, ale nie uniknęła gwałtu, którego skutkiem poczęło się dziecko.
- O tej postaci wiemy niewiele, ale w naszym filmie historia Teresy ma ważne miejsce w kontekście dzisiejszych czasów i dyskusji na temat wartości poczętego życia - podkreśla reżyser.
Trzecim z bohaterów jest rosyjski żołnierz, który dokonał zbrodni. - To są przywileje filmu fabularnego, gdzie na podstawie prawdziwych zdarzeń możemy stworzyć historię, która opowie o okolicznościach zdarzenia i jego możliwych skutkach - zaznaczają twórcy filmu.
"Zerwany kłos" jest debiutem fabularnym młodego zespołu filmowego powstałego przy Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu i TV Trwam.
Pokaz filmu dla młodzieży w Lublinie odbył się w kinie Bajka, gdzie także widzowie mogli po seansie zadawać pytania twórcom filmu.
- Jesteśmy pod wrażeniem tego, co zobaczyliśmy. Dotarło do nas, że Karolina była w naszym wieku, miała 16 lat. To sprawiło, że bardzo zidentyfikowałam się z tą postacią i muszę odpowiedzieć sobie na kilka trudnych pytań - mówi Kasia jedna z gimnazjalistek obecnych na spotkaniu.
- Ksiądz katecheta przygotował nas opowiadając o bł. Karolinie i sytuacji w jakiej była Polska, kiedy to wszystko się wydarzyło. Mogłem się więc spodziewać tego, co zobaczę, a jednak czuję się zaskoczony i poruszony. Nie wiem, czy my dziś, którzy uważamy się za katolików, potrafilibyśmy przyjąć taką postawę jak Karolina. Film daje dużo do myślenia - przyznaje Kuba.
Młodzież pytała twórców o okoliczności powstawania filmu, o niespodziewane sytuacje na planie i pracę z aktorami, z których większość debiutowała w aktorstwie.
Reżyser zdradził też, że trwają prace nad kolejnym filmem o polskim świętym. Tym razem będzie to opowieść o bracie Albercie Chmielowskim.