Paweł Królikowski znany wielu bardziej jako Kusy z "Rancza", zawitał na KUL. Nie krył zaskoczenia ogromną liczbą słuchaczy, która zgromadziła się w jednej z sal CTW. Aktor mówił o pasji, realizowaniu marzeń, życiu w małżeństwie oraz wierze w Boga.
Spotkanie z aktorem z "Rancza" zorganizowało Duszpasterstwo Akademickie KUL w ramach cyklu spotkań pod wspólną nazwą „Duchowość Kobiety i Mężczyzny”, który trwa od października 1995 r.
Kilka razy do roku odbywają się wykłady na temat kobiecości i męskości, różnic i podobieństw w reakcjach kobiet i mężczyzn, relacji damsko-męskich, sztuki budowania więzi, sposobów skutecznego porozumienia, seksualności, przygotowania do małżeństwa czy narzeczeństwa oraz odpowiedzialnego ojcostwa i macierzyństwa. Prelegentami są psychologowie, pedagodzy, duszpasterze, psychoterapeuci, kierownicy duchowi, lekarze i osoby publiczne. Tym razem swoim życiowym doświadczeniem z młodymi dzielił się właśnie Paweł Królikowski.
Aktor opowiadał o swojej drodze do aktorstwa i o tym jak na przekór wszystkiemu postanowił realizować swoje marzenia. - Długo zastanawiałem się jaką drogę wybrać -mówił. - Czy taką jaką w moim rodzinnym mieście Zduńskiej Woli powinno się było pójść, czy też ogłosić światu, że chcę być artystą i stać się pośmiewiskiem dla otoczenia. Choć studiowałem nawet przez jakiś czas hodowlę zwierząt i kusił mnie wielki kawał ziemi, maszyny i ładna studentka, która mogła zostać moją żoną, postanowiłem jednak pokazać światu, że jestem niespełna rozumu - śmiał się serialowy Kusy.
Gdy Królikowski zdawał do szkoły teatralnej o jedno miejsce walczyło 90 osób. - Chętnych było 900 a miejsc 10 plus dwa rektorskie. Te dwa rektorskie przypadły mi i mojej obecnej żonie Małgosi.
Słuchacze jednogłośnie stwierdzili, że to przeznaczenie. - Tak, teraz mamy sześcioro dzieci, jesteśmy rozpoznawalni, ale początki były trudne. Często trzeba było dokonywać dramatycznych wyborów np. czy kupić 20 dkg sera czy kilogram cukru.
Studenci pytali Pawła Królikowskiego, o którym wiadomo, że publicznie deklaruje się nie tylko jako osoba wierząca, ale także praktykująca, czy takie obnoszenie się z wiarą jest trudne w środowisku aktorskim. - Środowisko nie ma nic do rzeczy - stwierdzał aktor. - Człowiek albo jest wierzący, albo nie. Mam wielu kolegów, którzy nie wstydzą się mówić głośno o zaangażowaniu w życie Kościoła. My z Małgośką mówimy, że chodzimy do kościoła, że przyjmujemy Komunię św, uznajemy spowiedź, i że Jezus Chrystus jest naszym Królem. Nie jest nam obca też taka ludowa obrzędowość religijna. Myślę, że w innych środowiskach bywa tak samo tylko, że my jesteśmy częściej łapani za rękę i wystawiani do kamery, albo wywoływani do odpowiedzi.
Aktor opowiadał też o pracy nad serialem i przyjaźni, która połączyła go z serialową żoną Lucy czyli Iloną Ostrowską. - Mówią, że nie ma przyjaźni między kobietą a mężczyzną,a ja wam mówię że taka może być. Taka nam się z Iloną zdarzyła, pewnie dlatego, że każde z nas wiedziało o co w swoim życiu walczy.