Podczas trwającej na KUL konferencji "Finanse publiczne a rozwój gospodarki - in memoriam Profesor Zyta Gilowska" byłą wicepremier i minister finansów wspominał m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Konferencję poświęconą byłej wicepremier i minister finansów, wieloletniej, błyskotliwej profesor KUL Zycie Gilowskiej w pierwszą rocznicę jej śmierci zorganizował Instytut Ekonomii i Zarządzania KUL we współpracy z Fundacją Rozwoju KUL oraz Fundacją Konrada Adenauera w Polsce. Całość obrad, które potrwają do 26 kwietnia, skupiona jest wokół zainteresowań naukowych oraz działalności publicznej Zyty Gilowskiej.
Pamięci pani profesor poświęcona była poniedziałkowa sesja popołudniowa, w której wspominali ją przyjaciele i współpracownicy, a wśród nich prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Ja najpierw znałem prof. Zytę Gilowską z czegoś, co można było określić jako mit, bo ona stała się w polskim życiu publicznym w latach 90. kimś, wokół kogo krążyły różne legendy - opowiadał Jarosław Kaczyński. - W wielu kręgach mówiono, że jest taka osoba, działaczka społeczna ,a jednocześnie ekonomistka, Zyta Gilowska, i że to jest ktoś bardzo wybijający się spośród samorządowców, ktoś niezwykły. Wtedy jeszcze nie znałem jej osobiście. Zobaczyliśmy się dopiero w parlamencie w roku 2001. Zyta Gilowska była wtedy jedną z najważniejszych osób Platformy Obywatelskiej. Poznaliśmy się w restauracji sejmowej przy stoliku. Przypomniała mi, że studiowaliśmy równolegle. Ja na prawie, a ona na ekonomii. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać.
Jarosław Kaczyński wspominał moment, gdy Zyta Gilowska po latach, po tym, jak została wydalona z PO, trafiła do rządu PiS. - Chcieliśmy mieć kogoś, kto by nadał naszej polityce finansowej jakiś koloryt i wyraźny kierunek - mówił. - Postanowiliśmy więc zaproponować Zycie Gilowskiej stanowisko ministra finansów, ale trzeba przyznać, że okazała się bardzo twardym graczem. Poszedłem z nią do ówczesnego premiera, czyli do pana Marcinkiewicza, ale tam usłyszałem od niej, że chce zostać i ministrem finansów, i wicepremierem. Takiego planu nie mieliśmy, ale partner był naprawdę sprawny w przekonywaniu i widać było, że jest zdeterminowany - żartował Kaczyński. - Pamiętam, że powiedziałem premierowi: "No cóż, ja wyjdę, a ty zrobisz, co zechcesz". On to zrozumiał jako zgodę i w ten sposób Zyta została wicepremierem w jego rządzie. Później przyszła zmiana tego rządu, ja zostałem premierem. Zyta w tym rządzie była, ale tylko przez chwilę. Potem znów wróciła. Jej zadaniem wtedy było doprowadzić do tego, by Polska miała deficyt budżetowy poniżej 3 proc. Trzeba było zintegrować finanse publiczne, jako że do Polski zaczęły napływać środki unijne. Mieliśmy wtedy do czynienia z ogromnym sukcesem. Ogromna zasługą Zyty był fakt, że gospodarka nabrała rozpędu w latach 2006-2007; to były jedne z najlepszych lat. Rozwój sięgał wtedy ok. 7 proc., wszystkie wskaźniki ekonomiczne były dobre.
Prezes PiS przyznał, że choć z Zytą Gilowską mieli różne poglądy, bo ona była liberałem, co prowadziło między nimi do sporów i napięć, to jednocześnie była osobą bardzo wrażliwą i empatyczną, i dostrzegała los drugiego człowieka. - Choroba spowodowała, że jej ogromne możliwości polityczne nie zostały wykorzystane - podkreślał Jarosław Kaczyński. - Mogła dla Polski uczynić o wiele więcej.