Miałem 14 lat, gdy pierwszy raz usłyszałem, jak gra i śpiewa Christopher John Boyle. To zasługa Pawła, kolegi z ogólniaka w Józefowie nad Wisłą i… pani od biologii.
„My Wave” był pierwszym utworem „Soundgarden”, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Kolejnym był „Spoonman” i oczywiście „Black Hole Sun”. Wysoki wokal Chrisa Cornella i charakterystyczne brzmienie wydobywane z gitary przez Kima Thayil’a pozostawiły we mnie niezatarty ślad. Było to w 1994 r. Niedługo po premierze albumu „Superunknown”. To u Pawła, na kanale MCM, widziałem po raz pierwszy wideoklipy zespołu z Seattle. Działo się to na długiej przerwie. We wtorek. Paweł mieszkał bardzo blisko szkoły, a następną lekcją miała być biologia. Korzystaliśmy z faktu, że pani od biologii nie zawsze spoglądała na zegarek. To w mieszkaniu u Pawła odkryłem bogactwo i piękno „ogrodu dźwięków”.
Od tamtej pory w każdym innym brzmieniu brakowało mi muzyki. Dziś jestem posiadaczem podwójnych egzemplarzy albumów „Soundgarden”, „Audioslave”, Chrisa Cornella. Nawet „Temple of the Dog” mam w dwóch egzemplarzach. Z czasem odkryłem również twórczość Petera Cornella i Bena Shepherda.
Oczywiście Soundgarden brzmiał od 1984 r. Założycielami byli Chris Cornell (Christopher John Boyle), Kim Thayil i Hiro Yamamoto. Ich muzyka, jak podkreśla Thayil, nie nadaje się do słuchania na jachcie podczas popijania szampana.
„Soundgarden” tylko raz wystąpił w Polsce, na „Life Festival w Oświęcimiu” w 2014 r. Zagrali fantastycznie i zeszli ze sceny. Nigdy nie tworzyli banału, nie przebierali się, wychodząc na scenę. Nie chcieli zostać zaliczeni do tej lub innej kategorii. Jak podkreślali: Nasze brzmienie to brzmienie Soundgarden.
Kiedy tak wiele osób na całym świecie nie dowierza informacji o śmierci Chrisa Cornella, zaledwie 52-letniego wokalisty, multiinstrumentalisty i lidera „Soundgarden” – do głowy przyszła mi pewna refleksja. Tuż po 5 kwietnia 1994 r. panowało przekonanie, że „muzyka się skończyła”. Tymczasem 8 marca 1994 r. ukazał się wyjątkowy singiel „Soundgarden” wyprodukowany przez Michaela Beinhorna, który powoli dokonywał rewolucji muzycznej. Muzyka jest jakimś początkiem wieczności.
Muzyka to również „Ogród Dźwięków” – „Soundgarden”. Jedna ze stacji przypomniała dziś utwór napisany przez Chrisa Cornella w 1991 r. – „Say Hallo 2 Heaven”. Perspektywa wieczności nadaje naszemu życiu sens, a muzyka jest jakąś próbą dotykania tego, co wieczne.