Przeszło 1300 gumowych zawodników wzięło udział w kaczych zawodach pływackich. Główną nagrodę wygrała jedna kaczka - niebieska, ale tak naprawdę wszyscy uczestnicy zawodów to zwycięzcy.
Wyścig kaczek stał się już lubelską tradycją. To chyba największa impreza, która skupia tak wielu mieszkańców miasta w jednym miejscu. Na wyścig przychodzą całe rodziny po to, by razem spędzić czas, wspólnie się pobawić, ale też wziąć udział w niezwykłym, charytatywnym wydarzeniu.
Jak co roku wielki wyścig kaczek, których właścicielami były osoby prywatne, poprzedził wyścig kaczek VIP-ów, czyli sponsorów nagród. W tym przypadku na metę pierwsza dotarła kaczka wystawiona przez Telewizję Lublin, drugie miejsce zajęła kaczka Polskiej Grupy Energetycznej, a trzecie - kaczka URSUS-a.
W kategorii kaczek indywidualnych niebieska kaczka z numerem 943 na mecie była bezkonkurencyjna. Pierwsza pokonała dystans dzielący dwa mosty na Bystrzycy w lubelskim Parku Ludowym. Kolejne kaczki, także niebieskie, ale i żółte, czerwone i zielone dopływały już w miarę spokojnie. Właściciele wszystkich kaczek od początku do końca dopingowali swoich zawodników, którzy w wielu przypadkach na zawody stawili się po lekkim tuningu.
Zdobywca głównej nagrody otrzymał voucher na 3-dniowy pobyt dla dwóch osób w "Balia Spa & Wellness". Zawodnicy z drugiego i trzeciego miejsca dla swych właścicieli zdobyli: kaczka z drugiego miejsca - voucher na wycieczkę zagraniczną, a z trzeciego - profesjonalną sesję zdjęciową z makijażem i stylizacją fryzury. Na właścicieli następnych 57 zawodników także czekały nagrody.
Imprezę, która z roku na rok zyskuje na popularności, zainicjowała lubelska Fundacja "Skrzydła dla Edukacji". - Z ogromną wdzięcznością wspominam moment sprzed kilku lat, gdy przyszła do nas jedna z mam ucznia szkoły "Skrzydła", mówiąc, że ona widziała w internecie taki filmik, jak ludzie wrzucają do rzeki kaczki i te kaczki pływają i jest fajna zabawa, a przy tym zbierane są pieniądze na dobry cel - opowiada Tomasz Biedacha, prezes Fundacji "Skrzydła dla Edukacji. - Ona przekonała nas do tego, byśmy również coś takiego zrobili. Pomysł chwycił i dziś organizujemy już czwartą edycję takiego wyścigu. W zasadzie można powiedzieć, że stał się on rodzinnym piknikiem lubelskim. Przyciąga tysiące osób, jest mnóstwo radości, a przy okazji możemy pomagać wielu rodzinom, które mają kłopoty finansowe.
W poprzednich edycjach wyścigu w sumie wystartowało prawie 5000 zawodników, którzy „wypływali” łącznie kwotę 99 580 zł. Dzięki tym pieniądzom ponad 650 dzieci zostało objętych pomocą.