Ks. Krzysztof Krakowiak, proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Puławach opowiada o swoim powołaniu, roli księdza we współczesnym świecie i umiejętnym szukaniu czasu.
ks. Rafał Pastwa: Pamiętasz moment, w którym poczułeś, że chcesz zostać księdzem?
ks. Krzysztof Krakowiak: Dla mnie impulsem do tego, by zostać księdzem były spotkania z fajnymi kapłanami. Mam też księży w rodzinie, co również wpłynęło na moją decyzję. Natomiast w mojej rodzinnej parafii w Księżomierzy, od wielu lat odbywały się rekolekcje oazowe. Niemal przez całe wakacje były tam grupy oazowe, a z nimi księża. Imponowali mi oni sposobem bycia, stylem pracy z młodzieżą i dziećmi. Gdy rodziła się we mnie myśl o wstąpieniu do seminarium – to miałem pragnienie żeby zostać radosnym księdzem, dającym z siebie wszystko.
Pewnie byłeś też ministrantem?
Oczywiście. Odkąd pamiętam kręciłem się przy kościele i wokół różnych grup. Potem wyjeżdżałem na rekolekcje wakacyjne, a gdy nauczyłem się grać na gitarze byłem podczas takich rekolekcji oazowych animatorem muzycznym.
Co jeszcze pamiętasz z czasu rozeznawania powołania?
Chciałbym wspomnieć dwa wydarzenia. Zanim byłem w klasie maturalnej wybrałem się na pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Jedyną moją intencją było rozeznanie powołania. Kolejne przełomowe wydarzenie w moim życiu duchowym miało miejsce w Lublinie w czerwcu 1987 roku. Oczywiście chodzi o wizytę Jana Pawła II. Było to dokładnie w dniu moich osiemnastych urodzin. Z pewnością te wszystkie osoby i wydarzenia składają się na fakt, że zostałem księdzem. Dojrzewałem do świeceń w poczuciu, że jestem na właściwym miejscu.
Masz już spore doświadczenie posługi kapłańskiej. Czy jesteś w stanie określić, czego najbardziej ludzie oczekują?
Dochodzi do pewnego rodzaju paradoksów. Śledząc media można odczuć, że duchowni i Kościół nie są ukazywani w najlepszym świetle. Z drugiej zaś strony istnieje wielkie zapotrzebowanie na wartości duchowe i na obecności księdza, który może dać wsparcie duchowe. Choć nie tylko. Mimo, że świat nie uznaje autorytetów, to wielu ludzi poszukuje konkretnych wskazówek ze strony osób duchownych. Najcenniejszy jest dzisiaj czas poświęcony ludziom. Wielu ludzi odczuwa samotność w tłumie. Ksiądz powinien być normalnym człowiekiem, który potrafi wyjść do ludzi i rozmawiać. Realizując swoje powołanie powinien swoimi pasjami zarażać wiernych, bo te mogą i powinny prowadzić do Ewangelii. Nie powinniśmy rezygnować z organizacji wyjazdów, pielgrzymek, modlitwy wspólnotowej. Czasami wyjazd z młodzieżą w góry stanie się dla nich wydarzeniem wyjątkowym i niezapomnianym. Oczywiście obok tego wszystkiego każdy z nas powinien być osobą kulturalną i wrażliwą. Posługując w parafii – powinniśmy dzielić radości smutki z naszymi wiernymi. To współprzeżywanie z ludźmi jest znakiem autentycznej służby i wiary. Prowadzi również do dojrzałości i odpowiedzialności za życie i wiarę.
Obszerna rozmowa z ks. Krzysztofem Krakowiakiem ukaże się w najbliższym numerze Lubelskiego „Gościa Niedzielnego”.