Nie każdy mały piłkarz będzie w przyszłości znanym piłkarzem. Prawdopodobnie z dziesiątek tysięcy trenujących mniejszych i większych miłośników piłki nożnej, zawodowców będzie kilkudziesięciu, a wybijających się na miarę Roberta Lewandowskiego pewnie kilku.
Wydawałoby się, że ta oczywista prawda jest znana wszystkim. Tak samo jest w każdej innej dziedzinie sportu. Dziecko, które przejawia zainteresowania tenisem ziemnym, koszykówką czy lekkoatletyką, nie musi od razu mieć zadatków na przyszłego mistrza Polski. Świetnie, że zamiast siedzieć przy komputerze czy z nosem w telefonie, chce się ruszać.
Jednak piłka nożna jest od jakiegoś czasu naszym dobrem narodowym i wydaje się, że wielu rodziców bardzo zapragnęło wychować następców pana Roberta. Obserwując zmagania dziecięcych klubów piłkarskich podczas meczy ligowych na boiskach Lubelszczyzny, mam wrażenie, że z samego naszego regionu, do tego, by w domu posiadać następcę wybitnego piłkarza, pretendują setki rodzin. Szczególnie widać to właśnie podczas cotygodniowych meczy między klubami. Dzieci jednak zamiast fajnie się bawić na boisku, tym samym ucząc się też zdrowej rywalizacji, są przez swoich kibicujących rodziców maltretowane słownie. Okrzyki dobiegające z trybun, na których siedzą kibice w osobach mam, tatusiów babć i dziadków, nie nadają się do publicznego powtarzania.
Za skandaliczne uważam zachowanie tychże kibiców, którzy przyjeżdżając z dziecięcym klubem na mecz, wykrzykują z trybun obraźliwe epitety wobec dzieci z drużyny przeciwnej, czy też w momencie, gdy ich własnemu dziecku coś się nie uda, puszczają w jego stronę wiązkę przekleństw.
Rozumiem, że każdy chce dla swojego dziecka jak najlepiej i pewnie wielu rodzicom małych piłkarzy, marzy się kariera piłkarska ich syna. Też chciałabym, by mój syn mógł spełnić swoje wielkie marzenie czyli zostać zawodowym znanym piłkarzem. Mam jednak świadomość, że dziecko w wieku 10 -12 lat przede wszystkim powinno się sportem bawić.
Każdy sport, nie tylko piłka nożna, powinien uczyć zasad fair play, zdrowego stylu życia i wytrwałości. I o to na tym etapie rozwoju dziecka przede wszystkim chodzi. Nie dajmy się wkręcić, że dziecku trzeba zaplanować karierę od najmłodszych lat. Jeśli będzie ono naprawdę w czymś dobre, to bez wątpienia się wybije. A na pewno nie pomogą mu w tym niewspółmierne do okoliczności i możliwości rodzicielskie oczekiwania, ani też doping słowny, którego trzeba się wstydzić.