Biskup Grzegorz Ryś jest gościem trwającego na KUL sympozjum "Liturgia i nowa ewangelizacja". W swoim pierwszym wystąpieniu przywoływał adhortację apostolską Pawła VI o ewangelizacji we współczesnym świecie oraz podkreślał, że sens Kościoła tkwi właśnie w ewangelizacji.
Papież Paweł VI w swojej Adhortacji Apostolskiej Evangelii Nuntiandi podkreślał, że ewangelizacja w Kościele nie jest zasadą opcjonalną, to znaczy jeśli jest to dobrze, a jeśli jej nie ma, to trudno. Papież zaznacza bardzo mocno, że wezwanie do głoszenia Ewangelii jest konieczne, jest sprawą najważniejszą i żadne inne działanie nie może go zastąpić.
- To jest stwierdzenie, które ma charakter totalny - zauważał bp Grzegorz Ryś. - Chodzi o to, że każdy wymiar działania Kościoła, każdy jego obszar ma mieć formę ewangelizacji. Trzeba jednak zapytać na ile stwierdzenie Pawła VI przełożyło się na nasze praxis. Dziś odpowiedzią jest pontyfikat papieża Franciszka, gdzie wezwanie do ewangelizacji wraca z całą determinacją.
Jednak, jak podkreślał biskup Ryś, papież Franciszek widzi Kościół, który jest skupiony na sobie, sam siebie cytuje, sam do siebie mówi i sam o siebie dba. - To nie jest tak, że my nic nie robimy, ale to co robimy, zamiast otwierać ludzi na Boga, obezwładnia Boże działania - zaznacza hierarcha. - Jest taka seria pytań w Evangelii Nuntiandi w 4 punkcie: Co się dziś stało z ukrytą siłą Ewangelii zdolną wpływać z mocą na ludzkie sumienie? W jakim stopniu i w jaki sposób siła Ewangelii mogła zmienić dzisiejszego człowieka? Paweł VI mówił: Nie zastanawiajcie się nad waszymi siłami, tylko zastanawiajcie się nad siłą Ewangelii i nad tym, coście zrobili, żeście zablokowali tę siłę.
- Właśnie naszymi różnymi działaniami blokujemy tę siłę, która jest w Ewangelii - stwierdzał biskup Grzegorz. - Pytanie, jak ludzi otworzyć na siłę, która w Ewangelii jest zawarta. Nasze działania powinny być wewnątrz tej mocy ewangelicznej, a nie obok, bo wtedy przestają być skuteczne.
Biskup zwracał też uwagę, że w relacji człowieka z Jezusem to właśnie Jezus jest w nieustannym wyjściu ku człowiekowi. - W tym wychodzeniu On jest gotów do przekroczenia każdej granicy. Potrafi przekroczyć granice wrogości politycznej, kulturowej i społecznej, także granice moralne, bo nie przeszkadza Mu spotkanie z człowiekiem uwikłanym w grzech - zauważał. - Widać jak Pan Jezus w swojej pasji spotkania z człowiekiem przekracza te wszystkie granice. Jak patrzymy na Jezusa, nasuwa się pytanie, czy nie jest tak, że On obala szereg murów, a my je potem w Kościele systematycznie wznosimy od nowa? Jeśli tak jest, że wznosimy je z powrotem, to powodem tego bardzo często jest fakt, że my w sobie nie znajdujemy tej pasji, albo kompletnie inaczej odczytujemy swoje powinności. Uważamy, że pierwszą naszą powinnością jest zadbanie o samego siebie. To w Kościele jest bardzo mocne - dobitnie podkreślał biskup.