Kiedy wspomina, jak to było 10 lat temu, sama się sobie dziwi, że dała radę. Miała 41 lat, była wdową, miała 4 synów na utrzymaniu. Całe swoje i ich życie niosła na plecach. Każdy z uchodźców mieszkających w Lublinie ma swoją trudną historię.
Zaczęli uczyć się języka polskiego. Najstarszy z synów Lidy został skierowany do polskiej zerówki.
- To było dla niego bardzo trudne. Miał przecież 12 lat, a musiał chodzić do szkoły z maluchami. Gdyby nie wsparcie ludzi z Centrum Wolontariatu, nie dałby rady. Czuł się podwójnie napiętnowany. Raz dlatego, że nie znał polskiego, dwa dlatego, że wśród maluchów nie mógł się odnaleźć. Dziś kończy zaoczne technikum. Młodsze dzieci też sobie poradziły - mówi Lida.
Ona sama dziś spokojniej patrzy w przyszłość, ale początki w Polsce były trudne.
- Uchodźca w ośrodku, gdzie ma zapewniony wikt i opierunek może przebywać rok. Potem musi stanąć na własnych nogach. Przerażało mnie to, jak ja sama utrzymam siebie i dzieci. Centrum Wolontariatu pomogło mi znaleźć mieszkanie i pracę. Początkowo pracowałam w polu, zbierałam różne warzywa. Pieniędzy starczało na podstawowe opłaty i chleb z solą. Myślałam wtedy, że już do końca życia będziemy mało jeść, a dzieci wymieniać się będą jedną odświętną koszulą jaką mieliśmy, ale los się odwrócił - opowiada.
Została zaproszona na rekolekcje dla uchodźców prowadzone przez ks. Mietka Puzewicza. Pomagała wtedy księdzu w organizacji kobieta, która okazał się być stomatologiem. Zaproponowała Lidii pracę - sprzątanie gabinetu. Z czasem umożliwiła zdobycie wykształcenia. Dziś Lida jest pomocą dentystyczną, dalej pracuje ze swoją panią stomatolog i ze spokojem spogląda w przyszłość.
- Kiedy wspominam jak to było 10 lat temu sama się sobie dziwię, że dałam radę. Miałam 41 lat, byłam wdową, miałam 4 synów na utrzymaniu i całe swoje i ich życie niosłam na plecach. Dziś jest już łatwiej, dzieci dorastają, pomagają mi w wielu sprawach. Mogę powiedzieć, że w końcu czuję się i bezpieczna i spokojna - opowiada pani Lida.
Od wielu lat w Lublinie mieszka wielu uchodźców, najwięcej z Czeczenii, ale też Ukrainy i wielu innych krajów.