Kto raz doświadczył tej atmosfery, gdy z obcych sobie ludzi w ciągu kilku dni buduje się wspólnota, w której czuć, jak działa Pan Bóg, ten na rekolekcje wraca.
80 młodych ludzi zrywa się codziennie rano nie patrząc na to, że są wakacje. Zrywa się po to, by się pomodlić, wspólnie zjeść śniadanie, rozmawiać o Panu Bogu, doświadczać Jego obecności i cieszyć się tak bardzo, jak można wtedy, gdy wiadomo, że wszystko jest możliwe. - Doświadczenia rekolekcji nie da się opowiedzieć. Trzeba to przeżyć. Tak było w moim przypadku młodego chłopaka z Krasnegostawu. To oaza mnie kształtowała i w oazie odnalazł mnie Pan Bóg – mówi ks. Przemek Ruszniak prowadzący w Lublinie oazę III stopnia dla młodzieży.
Jest to jedna z największych grup rekolekcyjnych nie tylko w naszej diecezji, ale być może i w Polsce. – Na rekolekcje przyjechali młodzi nie tylko z Lubelszczyzny, ale i z całej Polski. Są osoby ze Szczecina, Piły, Siedlec, Zamościa. Mimo że pochodzą z różnych stron, szybko odnajdują wspólny język. Wychowani w oazie, mają doświadczenie żywego Kościoła, którzy sami tworzą – mówi ks. Przemek.
Lubelska grupa to młodzi oazowicze z kilkuletnim doświadczeniem formacji. Chociaż są to dla nich kolejne rekolekcje w życiu, każde uważają za wyjątkowe.
- Na co dzień, pośród wielu obowiązków w szkole i w domu, nierzadko też różnych dodatkowych zajęć, może być trudno znaleźć czas, by porozmawiać z Panem Bogiem. Modlitwa to nieraz litania spraw do załatwienia, podczas której zapominamy, że jesteśmy kochani, że wszystkie włosy na naszej głowie są policzone i że Pan Bóg daje nam wszystko, czego nam potrzeba. Wystarczy się rozejrzeć. Rekolekcje to czas zatrzymania, kiedy pęd ustaje i otwieramy oczy ze zdumienia, ile darów otrzymaliśmy. Doświadczamy bycia kochanymi i chcemy się tym dzielić – mówią oazowicze.
Więcej w najnowszym lubelskim "Gościu Niedzielnym".