Każdy z nich ma własną historię życia. Na co dzień studiują, pracują lub są na emeryturze. Połączyło ich doświadczenie Bożej miłości, czym nie mogą po prostu się nie dzielić. Dlatego zdecydowali się przystąpić do projektu "Źródło", który od 3 lat polega na głoszeniu rekolekcji w parafiach archidiecezji lubelskiej. Tym razem ewangelizatorzy odwiedzili Garbów.
Sebastian
Do projektu "Źródło" trafiłem po roku funkcjonowania ekip ewangelizacyjnych. Przyjechali do mojej rodzinnej parafii w Stawie. Był rok 2014, dokładnie pamiętam: 8 czerwca, Zesłanie Ducha Świętego. Należałem do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym i bardzo przeżyłem te rekolekcje. Pomyślałem wówczas, że Pan Bóg tyle dobrego dla mnie robi, że może ja bym się odwdzięczył. Zgłosiłem się, że chcę dołączyć do ekip ewangelizacyjnych. Trzeba było wziąć udział w przygotowaniu, które miało odbywać się w dwa weekendy. Pierwszy na początku października, a drugi w listopadzie, ale dokładne daty nie były znane. Jestem wielkim kibicem AC Milan i moim marzeniem było pojechać na mecz do Mediolanu. To miała być przygoda życia. Wszystko było zaklepane, kiedy dowiedziałem się, że data meczu pokrywa się z datą warsztatów ewangelizacyjnych przygotowujących nas do głoszenia w parafiach. Stanąłem przed decyzją, co wybrać. Zapytałem ks. Michała, który prowadził warsztaty, czy muszę na nich być. Powiedział, że decyzja należy do mnie, ale te warsztaty są bardzo ważne. Na następny dzień chodziłem po Lublinie i przyszła mi myśl, by wejść na Mszę do kościoła Ducha Świętego, w którym nigdy nie byłem. Patrzę, a tam Matka Boża Dobrej Rady. Pomodliłem się, zaczyna się Msza św., a tam do ołtarza wychodzi ks. Michał. Myślę sobie: "No tak, Panie Boże, chcesz, bym zrezygnował z meczu". Nie było to łatwe, ale zostałem. Okazało się, że niedługo potem miałem możliwość pojechać na inny mecz AC Milan, dużo lepszy niż ten, który mnie ominął. Pan Bóg tak to poukładał, że spełnił moje marzenie, a ja mogę dzielić się doświadczeniem Jego miłości. Kiedy staję przed ludźmi i mam opowiadać, jak wielkie rzeczy Pan Bóg mi wyświadczył, odczuwam radość. Nie czuję wstydu, gdy mówię o tym, jak Jezus wyprowadził mnie z poważnych kłopotów z czystością. Niektórzy znajomi pytają mnie, czy nie wstydzę się o tym mówić, ale ja nie odczuwam wstydu, tylko wdzięczność, że Pan Bóg pomógł mi pokonać ten grzech i wlał we mnie radość, która mnie przepełnia.
Iza
Kiedyś na rekolekcjach wspólnotowych usłyszałam takie słowa, że Pan Bóg posyła mnie do polskiego Kościoła, do ludzi, którzy może osłabli nieco w wierze i nie potrafią do Niego się zbliżyć. Pomyślałam: "Ok, niech tak będzie". Razem ze wspólnotą zaangażowałam się w przygotowanie młodzieży do bierzmowania, ale czułam, że to do końca nie jest to. Nie miałam odwagi, by wyjść przed tę młodzież i powiedzieć im o Jezusie. Byłam bardzo nieśmiała i modliłam się, by Pan Bóg mnie z tego uleczył. Niedługo potem, siedząc na uczelni na przerwie między zajęciami, pomyślałam, że sprawdzę e-maile. W skrzynce był list od księdza, który opiekował się naszą wspólnotą, w którym zachęcał, by zaangażować się do powstającego projektu "Źródło", który będzie polegał na głoszeniu w parafiach diecezji rekolekcji i dzieleniu się świadectwem. Przyszły mi wtedy do głowy słowa Jana Pawła II, że nie możemy być spokojni, kiedy miliony naszych braci i sióstr żyją daleko od Pana Boga. Cały czas chodziło mi to po głowie i czułam w sercu z jednej strony lęk, z drugiej wezwanie i poruszenie. Myślałam, że to niemożliwe, żebym dała radę, a jednak Jezus z tego, co niemożliwe, czyni swoje narzędzie. Postanowiłam się zaangażować. Czasem było trudno, bo trzeba było pogodzić zajęcia na uczelni z innymi obowiązkami, okazywało się jednak, że rekolekcje, na które jeździmy, nie są wysiłkiem, ale odpoczynkiem i serce napełnia się tak bardzo radością, że przelewa się ona na innych. Zniknęła nieśmiałość, mam odwagę mówić o tym, co Pan dla mnie uczynił, i posługiwać grą na gitarze, co wcześniej mnie przerażało.
Edyta
Moja przygoda z projektem "Źródło" zaczęła się od awantury. Pokłóciłam się z rodzicami i postanowiłam wyprowadzić się z domu. Zaczęłam szukać mieszkania w Lublinie. Był piątek, a ja postanowiłam w niedzielę się wyprowadzić. Powiedziałam: "Panie Boże, ja w niedzielę o 16.00 wyjeżdżam stąd, nie wiem, co ze mną będzie, ale Ty się tym zajmij". Przypomniała mi się koleżanka Magda, którą poznałam jakiś czas temu, a która mieszka w Lublinie. Pomyślałam, że ona może mi pomóc, ale okazało się, że zgubiłam do niej numer telefonu. Położyłam się w pokoju bezradna i wtedy przyszedł SMS z obcego numeru. Okazało się, że to Magda pyta, co u mnie słychać. Opowiedziałam jej o mojej sytuacji i usłyszałam, że ona ma wolny pokój, który może mi wynająć. Przeprowadziłam się do Lublina. Magda wraz ze swoją koleżanką była w Odnowie w Duchu Świętym przy parafii Matki Bożej Różańcowej i w projekcie "Źródło", o którym mi opowiadały. Któregoś razu obudziła mnie tuż przed północą, mówiąc, że dziś kończy się nabór do "Źródła", i że muszę się koniecznie zgłosić. Tak zrobiłam, choć nie byłam przekonana, że to moja droga. Resztę zrobił Pan Bóg, choć początkowo miałam do Niego pretensje, że nie trafiłam do ekipy ewangelizacyjnej z moimi koleżankami. Tu nikogo nie znałam i czułam się nieswojo, szybko jednak Pan Bóg pokazał mi, że nieważne, z jakimi ludźmi jeżdżę, ale jeśli robię to dla Niego, to dostanę wszystko, czego mi potrzeba. Tak się stało. Poznałam nowe osoby, z którymi szybko stworzyliśmy wspólnotę i każdy nasz wyjazd i głoszenie wielkich dzieł Boga w naszym życiu jest ogromną radością.
Stanisław
Jestem emerytem i mam za sobą długą i trudną historię uzależnienia od alkoholu i wyzwolenia z nałogu. Jesteśmy z żoną w Domowym Kościele i od lat jeździliśmy na różne rekolekcje. Na którymś spotkaniu powiedziałem do naszego opiekuna, żeby poszukał jakichś rekolekcji dla nas. Myślałem o naszych rekolekcjach formacyjnych z Domowego Kościoła, ale usłyszałem, że biskup rozesłał list, w którym prosi ludzi z różnych wspólnot, by zaangażowali się w głoszenie rekolekcji w parafiach archidiecezji. Ksiądz powiedział mi, że mnie zgłosi. Zgodziłem się. Pojechałem na warsztaty przygotowujące do tej posługi i odczuwałem wielką radość, że mogę świadczyć o tym, jak Pan Bóg mnie uratował. Miałem jednak pewien niedosyt, czułem, że na tych warsztatach jest za mało o Matce Bożej. Wtedy odebrałem e-maila z prośbą, by włączyć się w odmawianie dziesiątka Różańca w intencji rekolekcji źródłowych. To było to, czego jeszcze potrzebowałem. Na zmianie tajemnic różańcowych w mojej parafii w Lubartowie poprosiłem księdza, bym mógł powiedzieć o projekcie "Źródło". Opowiedziałem, co to jest, i że potrzeba wsparcia modlitewnego. 70 osób, które nigdy nie uczestniczyły w takich rekolekcjach, zadeklarowało się codziennie modlić Różańcem w tej intencji. Teraz czuję jeszcze większą radość i wsparcie Matki Bożej, kiedy dzielę się świadectwem mojego życia.